Wiersze miłosne
Anioł Amedeo Modiglianiego - Jeanne Hebuterne
Amedeo Modigliani - Akt leżący 1918
Moja miłość
Czekałem na ciebie...
Spotkałem cię ...
Pokochałem cię...
Dotykałem cię...
Pieściłem cię...
Całowałem cię...
Zwariowałem...
Oszalałem...
Nie rozumiałem...
Raniłem...
Obrażałem...
Poniżałem...
Zostawiałem...
Uciekałem...
Zdradzałem...
Posmutniałaś...
Płakałaś...
Cierpiałaś...
Odchodziłaś...
Szukałaś...
Wybaczałaś...
Nie zapominałaś...
Wybrałaś...
Zostałaś...
My love
I was waiting for you...
I met you ...
I fell in love with you...
I touched you...
I caressed you...
I kissed you...
I went crazy...
I went mad...
I didn’t understand...
I hurt you...
I offended you...
I humiliated you...
I left you...
I ran away...
I cheated...
I made you sad...
You cried...
You sufferred...
You left...
You looked...
You forgave
You didn’t forget...
You chose...
You stayed...
Amedeo Modigliani - Akt leżący z rękami skrzyżowanymi 1917
Kieliszek wina
Spotkałaś go w kawiarni...
Wyszłaś z nim...
Wypiłaś kieliszek wina...
Mówiłaś, że było ci tylko zimno...
A glass of wine
You met him in the cafe...
You left with him...
You had a glass of wine...
You said that you were just cold...
Amedeo Modigliani - Siedzący akt kobiecy 1916
Pocałunki
Zamknięte oczy...
Drżące usta...
Gorzka słodycz...
Palce drapiące do krwi...
Kisses
Eyes closed...
Trembling lips...
Bitter sweetness...
Fingers scratching till bleeding ...
Amedeo Modigliani - Akt siedzący 1917
Pieszczoty
Dreszcze przeszywające ciało...
Piersi nabrzmiałe z bólu
Kropelki potu na skroniach...
Dłonie krzyczące miłością...
Pleasures
Shivers running through the spine ...
Breasts swollen with pain ...
Sweat drops on temples ...
Hands screaming with love ...
Amedeo Modigliani - Akt siedzący na kanapie 1917
Nagość
Włosy rozchwiane w nieładzie...
Oczy ciepłe i czułe
Piersi drżące z gorąca...
Biodra patrzące ...
Nudity
Your messy hair...
Eyes warm and tender
Breasts shivering from the heat...
Your hips observing ...
Amedeo Modigliani - Akt siedzący 1917
Taki obraz
Tramwaj zatrzymał się na przystanku...
Twoje oczy z moimi oczami...
Twoje ciepło z moim ciepłem...
Twoje piersi z moimi piersiami...
Such picture
Tram pulled over at the stop...
Your eyes with my eyes...
Your warmth kept with mine...
Your breasts with my breasts...
Amedeo Modigliani - Jeanne Hebuterne
Jezioro
Twoje ciało pachnące ziołami...
Drżące jeszcze...
A tam bluzka na kwiatach spoczęła...
A wiatr ją porwał ku sobie...
A piasku ziarenka wołają...
The Lake
Your body smelling with herbs...
Still shaking...
And your blouse rested just there on flowers ...
And the wind cought it...
Sand grains calling...
Amedeo Modigliani - Patrząca przez prawe ramię
Powrót
Stopy twoje moich dotknęły...
Dłonie twoje moje chwyciły...
Wiatr nas porwał do gwiazd nieba...
A łzy twoje gorzki smak miały...
Homecoming
Your feet touched mine ...
Your hands grabbed mine ...
The wind took us to the stars ...
And your tears tasted bitter...
Amedeo Modigliani
Poranek
Kropelki rosy spoczęły na twych wargach...
Promień słońca przytulił się do twych piersi...
Unosząca się mgła owinęła cię swoimi dłońmi...
Motyl przegląda się w twoich oczach...
Morning
Dew drops rested on your lips ...
Sunbeam cuddled your breasts ...
Rising mist has wrapped you with its arms ...
The butterfly’s reflection in your eyes ...
Amedeo Modigliani - Akt leżący
Kąpiel
Rzeka przestraszyła się twojego krzyku...
Ryby wstydziły się twojej nagości...
Przelatująca czapla patrzyła ze zdziwieniem...
Szybujący jastrząb nie mógł oderwać wzroku...
Bath
The river scared of your scream ...
The fish embarrassed by your nudity ...
Flying heron observing, astonished...
Soaring hawk unable to stop watching...
Amedeo Modigliani
Miłość
Miłość to włosy rozwiane wiatrem...
Miłość to oczy patrzące smutkiem...
Miłość to usta drżące z rozkoszy...
Miłość to piersi oddechem szarpane...
Miłość to biodra grzechem falujące...
Miłość to smutek, płacz i cierpienie...
Miłość to zdrada, odejście i powrót...
Miłość to rozmów czas w długie noce...
Miłość to krzyk niemy, nie odchodź lecz zostań...
Miłość to...
Love
Love is like a wind-blown hair...
Love is like eyes looking with sadness ...
Love is like lips trembling with pleasure...
Love is like breasts torn by the breath...
Love is like hips waving with sin ...
Love is all sadness, cry and sufferring ...
Love is betrayal, departure and return...
Love is the time of long night conversations ...
Love is the silent scream: don’t leave but stay
Love is...
Amedeo Modigliani - Nago na niebieskiej poduszce 1884
Noc
Nadeszła noc ciemna i cicha...
Sekundy niczym godziny...
Skrzypnięcie drzwi nad ranem...
Szum kroków biegnących po schodach...
Dźwięk klucza w drzwiach jak nadzieja...
Night
Dark and silent night came ...
Seconds like hours...
Squeak of the doors in the morning ...
The sound of steps on the stairs...
The sound of a key was the sound of hope ...
Amedeo Modigliani - Wielki akt
Spojrzenie
Góry Skaliste odsłoniły swoje oblicze...
Twoje oczy... twój uśmiech...
Miłość czy zauroczenie...
A może bezpieczeństwo i bliskość...
Widzę szczęście i spokój...
A twarz twoja niczym łza po moim policzku płynąca...
The look
Rocky Mountains revealed themselves...
Your eyes... your smile...
Love or infatuation...
Or maybe security and closeness ...
I could see happiness and peace...
And your face as a tear coming down my face ...
Amedeo Modigliani - Portret kobiety w kapeluszu
Pożądanie
Nocą twe włosy wiatr pieści leniwie
a usta twe milczeniem otwarte
Wzrok mój twego ciała pragnie
a dłonie twych kształtów
szukają daremnie
Nasze ciała niczym drzew konary splątane bezwstydnie
Dotyk dłoni - dreszcz jak piasku ziarenka
Ciepło twe i zapach - oddech i spojrzenie
A noc ciemna milczy i prosi o więcej...
Kwiaty i trawy dotykają cię swoimi ramionami
Stopy twe zanurzone w rosie wilgotnej i ciepłej
Promienie słońca obejmują cię delikatnie i troskliwie
Motyle i ważki szukają schronienia w twych włosach
Twoje ciało niczym ogień błyskawic nad horyzontem rozbłysło
Przytulić się do ciebie choć na małą chwilkę
Spojrzeć w twe oczy głębią przepojone
Dotknąć twych piersi drżących ciepłem jeszcze
Bioder kształt poznać pięknem malowanych
Desire
At night, the wind caresses your hair lazily
Your lips opened with silence
My eyes wanting your body
And hands wanting your shapes
Searched for in vain
Our bodies as shamelessly tangled tree branches
The touch of your hand – the shiver like grains of sand
Your warmth and smell – your breath and look
And the dark night is silent while asking for more ...
Flowers and grass touch you with their arms
Feet covered with moist and warm due
The sun rays embrace you gently, with care
Butterflies and dragonflies seek shelter in your hair
Your body flashing like the fire of lightning over the horizon
To cuddle with you just for a tiny moment
To look into your eyes, imbued with depth
To touch your breast, still shiverring with warmth
To learn the shape of your hips painted with beauty
Amedeo Modigliani - Akt siedzący z naszyjnikiem
Sen
Noc oplata cię swoim szalem utkanym z gwiazd błysków
Uśmiechasz się
Oczy lekko otwarte, błyszczące i smutne
Tulisz się do poduszki małej i bezbronnej
Ściskasz kolanami kołdrę bawełnianą
Biodra w pół odsłonięte
Poświatą patrzące
A Dream
The night covers you with the shawl woven from the starlight
You smile
Your eyes slightly opened, shining and sad
You cuddle to your pillow, so tiny and voulnerable
You squeeze the cotton duvet with your knees
Your hips half exposed
Looking with glow
Amedeo Modigliani - Akt leżący II
Nie wiem...
Czym jest miłość ...sam nie wiem...
Troską...zaufaniem...
Przelotnym spojrzeniem...a może uśmiechem...
Pieszczotami w ciemnościach...
Pachnącym obiadem...
Prośbą... kłótnią...tęsknotą...podaniem ręcznika...
Zapachem ciał dwojga...bioder kołysaniem...
Rozstaniem...powrotem... wiarą i nadzieją...
Smutkiem i tęsknotą...zdjęciem na stoliku...
Dzwonkiem telefonu...lub jego milczeniem...
Nie wiem...
I do not know...
What love is ...I do not know myself...
Care...trust...
A glimpse...or maybe a smile...
Caresses in the dark ...
A smell of a dinner...
A request... an argument...and longing...or hanging over a towel...
A smell of two bodies...swinging hips...
Parting ... homecoming ... faith and hope ...
Sadness and longing ... a photo on the table ...
The sound of a ringing phone ... or its silence ...
I do not know...
Amedeo Modigliani
Pragnienie
Śnię o tobie zbyt często
Myślę...patrzę...wspominam...
Pragnę cię kochać jeszcze...
Poczuć, dotknąć, całować...
Jesień znowu za oknem...która to już z kolei...
Ciała nasze jak czerwień liści spadających...
Longing
I dream of you far to often
I’m thinking...looking...remebering...
I still want to love you...
To feel, to touch, to kiss...
Autumn again outside the window...I lost count...
Our bodies as those red leaves falling...
Amedeo Modigliani - Akt
Koniec
Poranki bywają chłodne a noce zdarzają się ciepłe...
Ile za nami... a ile jeszcze przed nami...
Smutek, cierpienie, tęsknota...
Śmiech, papieros i kawa...
I dłonie nasze w ciemnościach siebie szukające...
The End
Mornings can be cool and nights can get warm ...
How much is behind us ... and how much yet to come ...
Sadness, suffering, longing ...
Laughter, cigarette and coffee ...
And our hands seeking each other in darkness...
Anioł Amedeo Modiglianiego - Jeanne Hebuterne
Obrazy Amedeo Modigliani
To było sierpniowe popołudnie. Kręciłem się wokół domu. Na chwilkę przysiadłem na progu i zapaliłem papierosa. Po niebie przewalały się biało-różowe baranki. Przymknąłem powieki i popadłem w kojącą drzemkę. Po krótkiej chwili usłyszałem głosy-tato, tato chodź, mamy dla was prezent. To były dzieci, które pojawiły się nagle i szybko sprowadziły mnie na ziemię. Trzymały w rękach małe, kartonowe pudełko, z którego dochodziło jakieś szemranie .Oczy moje zrobiły się duże, ponieważ ujrzały coś, co przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Przez głowę przelatywały mi różne myśli z prędkością światła. Szczeniak. Duży. Znaczy będzie ogromnym psem. Co to za rasa ? Byleby nie agresywna bo będą kłopoty. Kim byli rodzice? Oj, ciężko, ciężko. Patrzyłem na biało-czarną kulkę, która nieporadnie próbowała pokonać kamienne schody. A kiedy już się to jej udało. poczłapała do pokoju i schowała się pod tapczanem w najodleglejszym kąciku. Westchnęła głęboko i zamknęła oczy. To był Forest. Od tej chwili moje życie rozpoczęło się od nowa i nigdy nie przypuszczałem, że ten pies stanie się moją najprawdziwszą miłością.
Miejsce urodzin Foresta-Konieczna
Malutki Forest
Malutki Forest
Przyszedł czas powrotu do Świdnika. Forest zamieszkał z nami w mieście i od tego momentu, musieliśmy uczyć się razem pokonywać trudy codzienności. Z małej, puszystej kulki przeistoczył się w niepowtarzalnej urody psa. Przyszła jesień, ze wszystkimi swoimi kolorami a potem zima. Pierwszy śnieg. To była jego pora. Pokonywaliśmy dziesiątki kilometrów, zostawiając na śniegu ślady – człowieka i psa. Kochał śnieg-zajadał go z przyjemnością i w tym czasie nie pił w ogóle wody. Kiedy chodziliśmy po lesie szukał śladów zwierzyny a kiedy znalazł coś interesującego wkładał nos w śnieg i wciągał powietrze przez kilka minut.
Wakacje spędzaliśmy w górach. To był jego świat. Zabawy z krowami. Długie wycieczki po bukowych lasach. Rzeka, w której stał godzinami w upalne dni. Miałem takie wrażenie, że niechętnie wracał do miasta. Ciężko go było „zapakować”do samochodu. Nikt z nas nie wiedział co może zdarzyć się za kilka lat. A życie nasze potoczyło się niezwykle burzliwie i oto zamieszkaliśmy w górach na stałe.
Był rok 2006-umarł mój ojciec, którym opiekowałem się blisko 10 lat .Zdecydowałem się przejść na emeryturę a ponieważ Ula, wyjechała do Irlandii, postanowiłem przenieść się na stałe do Bodaków. Tak też się stało i oto pewnego wrześniowego poranka razem z Forestem zmieniliśmy miejsce zamieszkania. Po kilku tygodniach Forest zrozumiał, że już stąd nie wyjedziemy. Osiągnęliśmy pewną stabilizację i wiedzieliśmy w jaki sposób będziemy spędzać kolejne godziny każdego dnia. Po nocnej drzemce rano wyruszaliśmy na długi spacer. Kiedy przeprawiliśmy się przez rzekę, wchodziliśmy na ogromne łąki, poruszając się cały czas pod górę. Potem wchodziliśmy do lasu by po kilku chwilach rozpocząć zejście do doliny gdzie na Foresta czekała zimna i smaczna woda. Lubił chodzić w góry. Siadał na pewnej wysokości, skąd mógł obserwować ogromny teren. Mrużył oczy, unosił głowę w górę i wciągał powietrze badając co mu przyniesie wiatr .Schodzenie w dół było swego rodzaju rytuałem gdyż Forest rozpędzał się a następnie wykonywał nurka i "jechał" po trawie dobrych kilka metrów .Po takim spacerze zasypiał jak niemowlę. Chrapał i przebierał nogami. Zapewne wspominał we śnie swój ostatni spacer. W upalne dni znalazł sobie miejsce pod werandą i tam w wilgoci i chłodzie drzemał do popołudnia.
Pierwsze spacery po łąkach
Nurkowanie w trawie
Wieczorem i w nocy zachowywał się zupełnie inaczej niż w dzień. Zrozumiałem to po dobrych kilku tygodniach. Kiedy słońce chyliło się nad horyzontem, Forest chodził po wszystkich zakamarkach i obszczekiwał cały świat. Trwało to mniej więcej do północy kiedy zmęczony ciągłym ujadaniem szykował się do snu. Spał wszędzie ale chyba ulubionym jego miejscem była mała sień przed wejściowymi drzwiami. Leżał tam z pyskiem opartym na wysokim progu i z nieobecnym wzrokiem ale jednocześnie czujnym, drzemał wśród wszechobecnego szmeru strumienia.
Listopad przywitał nas śniegiem i od tej pory Forest po trudach dnia codziennego zasypiał w pokoju, rozkoszując się ciepłem kominka. Późno w nocy wychodził do swojej ulubionej sionki.
Czasami śpimy w taki sposób
Przed zaśnięciem
Pewnej listopadowej nocy Forest obudził mnie drapaniem do drzwi. Był jakiś niespokojny. Problem polegał na tym, że ja też byłem niespokojny bo nie ma dla mnie większej tragedii jak pobudka w środku nocy. Kręcił się, podawał mi łapę, wchodził na strych ale kiedy spadł ze schodów i porozbijał słoiki z kawą i herbatą, miarka się przebrała. Został karnie usunięty z domu i resztę nocy spędził na dworze. Rano jak zawsze przyszedł do domu i już przez cały dzień go nie opuszczał. Następnego dnia spotkałem sąsiada, który poinformował mnie że w nocy przez Bodaki przechodziły wilki. Kiedy usłyszałem te słowa krew uderzyła mi do głowy. Nie wiedziałem w jaki sposób mam spojrzeć Forestowi w oczy. Próbowałem z nim rozmawiać ale miałem wrażenie, że ma do mnie ogromny żal. Trwało to kilka dni i wreszcie pewnego wieczora przyszedł do mnie ze swoją skarpetą, prosząc o zabawę. Wszystko zatem wróciło do normy.
Jesień 2006
Kontakt wzrokowy z psem to odrębna historia. On leży i drzemie ale od czasu do czasu otwiera powieki i sprawdza gdzie ty jesteś i co robisz. Bardzo często zacząłem "łapać się" na takim samym zachowaniu. Podczas wykonywania tych tysięcy drobnych rzeczy, tych codziennych, co jakiś czas spoglądałem w stronę psa i wtedy nasze spojrzenia spotykały się. Takiej chwili nie da się opisać żadnymi słowami.
W tym roku Forest skończył 5 lat. Jest spokojniejszy, rozważny. Nie reaguje tak spontanicznie na wszystkie nowinki. Trochę chorujemy ale staramy się zgłębiać tajniki choroby. Nadchodzi jesień i zima a przecież to jego pora.
Ta choroba to bardzo dziwna i trudna sytuacja. Dwóch niezależnych lekarzy zasugerowało neurodermatozę. Nigdy w życiu nie przypuszczałbym, że coś takiego może dotknąć psa i że w taki sposób się objawia. Co można zrobić z nadwrażliwym psem. Czego mu brakuje bądź czego ma za dużo. Albo inaczej-kogo mu brakuje czy też kto mu przeszkadza. Przywołuję w pamięci wszelkie wydarzenia, które mogłyby mieć wpływ na psychikę Foresta ale to studnia bez dna. W takiej sytuacji nie sposób skojarzyć jakieś fakty, które dla Foresta byłyby stresujące. Trudno, będziemy dalej przyglądać się rozwojowi choroby i być może kiedyś doznamy jakiegoś olśnienia. Myślę, że Forest mówi mi o swoich kłopotach ale ja nie potrafię go zrozumieć.
Wrzesień przywitał nas upałami. Kłapciuch śpi bardzo długo. Nie chce chodzić na dłuższe spacery. Często przystaje, siada i patrzy się gdzieś daleko na lasy i pola. Myślę, że te leki, które teraz dostaje, nie działają na niego zbyt pozytywnie. Jest jakiś ospały, ma szybki oddech i częściej przytula się do mnie. Został nam jeszcze tydzień a poprawy nie widać. To bardzo trudna choroba a leczenie odbywa się po omacku. Wierzę jednak, że przyjdą dni kiedy wszystkie łapy Foresta będą piękne i zdrowe.
Kuracja jest zakończona ale poprawy nie widać. Dzisiaj rozmawiałem z lekarzem. Powiedział, że jest jeszcze jeden lek z innej grupy ale sam już nie wiem czy truć Foresta dalej.
Zrobiła się piękna jesień. Dni są upalne ale noce chłodne. Dzisiaj pierwszy raz od wielu miesięcy byliśmy z Forestem na długim spacerze – tak jak w zimie doczłapaliśmy do Bartnego.
Śmiejący się Forest
Wieczory to pieszczoty. Forest potrzebuje kontaktu z człowiekiem. Kiedy siada koło mnie to musi dotykać mnie swoim ciałem. Bardzo lubi jak się go głaszcze i „tarmosi”. Po pewnym czasie przewraca się na plecy, wywala jęzor z lubością i uśmiecha się. Ciekawe, że podczas tych pieszczot musi dotykać mnie jedną z tylnych łap. Czuje się wtedy bezpieczny. Czasami musi trzymać w pysku mój palec. Przyznaję, że nie zawsze potrafię zrozumieć jego zachowanie. Podczas zabawy potrafi dosyć mocno zacisnąć zęby, zwłaszcza kiedy trzyma moją rękę ale nie zdarzyło się jeszcze za mocno.
Kiedy zapadał wieczór poszedłem nad staw. Siadłem na pieńku i zapaliłem papierosa. Wsłuchiwałem się w muzykę nadchodzącej nocy. Forest przyszedł do mnie i wtulił się w moje nogi. Siedzieliśmy tak dobre pół godziny. Forest unosił uszy od czasu do czasu i wyłapywał dźwięki, które rozlegały się gdzieś nad polami ale dla mnie oczywiście były niesłyszalne.
Połowa października. Nagłe załamanie pogody i przyszła prawdziwa zima. Rzec by można zasypało nas. Drzewa pod ciężarem mokrego śniegu łamały się jak zapałki. Dużo roślin zniszczonych, głównie krzewów, którym ciężki śnieg połamał gałązki.
Forest uwielbia śnieg i kiedy temperatura spadła do 3 stopni poniżej zera był w siódmym niebie. Jednak jego radość nie była pełna ponieważ śnieg osuwający się z dachu wprawiał go w duże zakłopotanie i strach. Tak więc Kłapciuch szukał nocami pocieszenia u swej Pani i brak snu stał się naszym podstawowym problemem.
Na szczęście po trzech dniach przestało padać ale zima rozkwitała w pełni. Znowu powróciły spacery do Bartnego i zajadanie się śniegiem.
Tak, tak to mój przysmak
Bierzemy nowe leki ale łapa nie chce poddać się kuracji. Na szczęście Forest nie jest zakłopotany i wygląda na to, że rany na łapie nie dostarczają mu bólu ani cierpienia.
Zimowa przygoda trwała kilka dni. Śniegi już stopniały ale gdzieniegdzie wyrastają jeszcze białe, kopiaste górki. Całe szczęście ponieważ śnieg jest stałym i nieodzownym pokarmem Foresta.
Dzisiaj ciepły dzień ale bardzo wietrzny. Nocny spacer z Forestem przy bezchmurnym niebie usianym gwiazdami. Forest lubi wieczory i noce. Najpierw bardzo długo siedzi przy domu i bada okolicę. Dopiero gdy jest pewny, że nie ma żadnego zagrożenia pomalutku udaje się na krótką wycieczkę.
Coraz częściej Forest drzemie w sionce przed wejściem do domu. To chyba jego ulubione miejsce. Leży na boku z głową opartą na progu. Kiedy wychodzę na papierosa i siadam obok niego zaczepia mnie łapą, domagając się głaskania. Wtedy moja dłoń dotyka jego głowy a on wzdycha głęboko, mruży oczy i pochrapuje.
Coraz więcej wieści dochodzi do nas o wilkach. Już niedługo powinny pojawić się w Bodakach. Od kilku dni są widywane w Bartnem.
Dzisiejszy spacer zakończył się dla nas tragicznie. Forest został pogryziony przez dwa duże psy. Był na smyczy. Nie mogliśmy nic zrobić. Szliśmy jak zwykle drogą w stronę szkoły. W pewnym momencie zauważyłem dwa psy, które przeskoczyły ogrodzenie i pędziły w naszą stronę z jednoznacznym zamiarem. Chciałem odpiąć Foresta ale nie zdążyłem. Jeden z nich, podobny do Foresta ale mniejszy, chwycił go w okolice gardła i nie chciał puścić. Drugi w tym czasie gryzł Foresta po łapach. Kiedy Forest został przewrócony na grzbiet uznałem to za bardzo niebezpieczne i użyłem swojej siły. Na szczęście udało się. Krew sączyła się z tylnych łap Foresta. Był przestraszony i strasznie smutny.
Forest pogryziony
Nastały ładne, słoneczne dni. Woda w rzece opadła i dzisiaj po raz pierwszy od wielu miesięcy wybraliśmy się z Forestem na łąki. Kłapciuch biegał zadowolony i tylko od czasu do czasu spoglądał w moją stronę, sprawdzając gdzie jestem i czy wszystko jest w porządku. Zawsze jak idziemy za rzekę nurkuje w trawach i tarza się. Chyba jest bardzo zadowolony.
Zbliża się połowa listopada. Jest mokro, bez przerwy pada deszcz ze śniegiem. Forest całe dnie przesypia i tylko wieczorami wychodzi na krótkie spacery po okolicy.
Każdego ranka budzi się z nadzieją, że to już koniec deszczów. Nic jednak nie wskazuje na poprawę pogody. Musimy uzbroić się w cierpliwość i czekać.
Forest wyrasta na statecznego, dumnego psa. Jest takie powiedzenie, że pies upodabnia się do swojego właściciela. Myślę, że jest w tym dużo prawdy ale takie stwierdzenie jest zbyt powierzchowne. Rasa psa to jedno a charakter to drugie. Border collie nie będzie psem spokojnym, cierpliwym ale ciągle będzie pracował, czegoś szukał, będzie stawiał sobie nowe wyzwania. Jeżeli jego pan będzie spokojny, mało aktywny to w tym miejscu nastąpi konflikt. Pies nie upodobni się do swojego pana bo jego instynkty będą silniejsze. Myślę, że spotkanie z psem, swoim towarzyszem odbywa się po części w sposób intuicyjny. Oczywiście pies uczy się życia z ludźmi, obserwuje, w końcu wie jakie zachowania są pożądane, czego się od niego oczekuje. Jednak czasami, pomimo takiej wiedzy instynkty biorą górę.
Faktem jest, że Forest jest psem, który w pełni spełnia moje oczekiwania. Jest podobny do mnie i stąd być może pojawiła się wzajemna akceptacja. Doskonale wie w jaki sposób przebiega każdy dzień. Jeżeli nie wykonuję jakiejś czynności, która w tym czasie powinna nastąpić stara mi się o tym przypomnieć. Robi to jednak bardzo delikatnie, nie jest zbyt nachalny. Przypomina mi o spacerze, o tym, że zbliża się pora jedzenia ale najbardziej czeka na wieczorne pieszczoty. Kiedy cały dzień przebiegał zgodnie z jego oczekiwaniami zadowolony i spełniony oddaje się nocnemu wypoczynkowi. Ktoś powie, że takie życie przewidywalne nie jest ciekawe. Ja myślę jednak inaczej. Spokój, cierpliwość i pokora wobec nieuniknionego, daje poczucie prawdziwego życia.
Jakiś czas temu wybudowano obok naszego domu drogę, taką kamienistą ale ładną. Dopiero niedawno uświadomiłem sobie, że Forest ma wreszcie swoją drogę. Wieczorami siada na niej i patrząc w ciemności wyłapuje różne dźwięki dochodzące z oddali.
Pamiętam jak zawsze próbował leżeć na drodze asfaltowej doprowadzając mnie do białej gorączki. Teraz ma swoją drogę.
Spacery z Forestem nabrały nowej jakości. Bardzo często z wiadomych tylko sobie względów znajduje miejsce, w którym przysiada. Obserwuje świat z bardzo dużej perspektywy, chwytając jednocześnie powietrze w nozdrza. Można powiedzieć, że pies upodobnił się do swojego pana, który też lubi patrzeć na świat. Jednak należy pamiętać, że Forest jest w jakiejś części psem pilnującym. A zatem jest to jego praca i akurat takie zachowanie znajduje u mnie pełną akceptację.
Forest w pełni księżyca
Listopadowe wieczory nastrajają mnie i Foresta, swego rodzaju melancholią. Zauważyłem, że w tych dniach Forest potrzebuje częstszego kontaktu ze mną. Kiedy siadam na progu przed domem, kładzie swoją głowę na mojej nodze i zasypia, pochrapując od czasu do czasu.
Jest wyjątkowo pięknej urody psem. Godzinami patrzę na niego i staram się celebrować te chwile w obawie, że mógłbym coś utracić. Kiedy moja dłoń spoczywa na jego głowie, zamyka oczy, wzdycha głęboko i zapada w drzemkę.
Forest słuchający
Kończy się listopad. Jesień w tym roku nie dopisała. Jest ponuro i krótko mówiąc brzydko. W dodatku od wielu już tygodni wieją wiatry. Dawno nie było takiej wietrznej aury.W powietrzu unosi się jeden wielki pomruk.
Zbliża się połowa grudnia. Jest niedziela 13-ego. To było tak dawno.
Zima. Ostry mróz -7.
Odbyłem ostatnią rozmowę z lekarzem Foresta. Niestety, poddaje się. Jak twierdzi, wyczerpał wszystkie swoje możliwości. Nie potrafi psu pomóc. Mówi, że Forest jest zdrowy ale pozostał nawyk lizania łapy a z takim zachowaniem trudno postępować.
Przez przypadek rozmawiałem z innym lekarzem. Twierdzi, że tylko kołnierz może zagoić rany. Będę myślał ale na razie jakoś trudno mi jest wyobrazić sobie Foresta z kołnierzem.
Zbliżają się Święta. Zima w rozkwicie. W nocy -23 stopnie i wiatr. Forest taką pogodę znosi dzielnie. Myślę, że jest nawet bardzo zadowolony.
Nauczył się wskazywać mi drogę, dokąd mamy iść. Podbiega do mnie a następnie pędzi w jakimś kierunku pokazując mi, że mam podążać za nim.
Nadszedł nowy rok -2010 – ciekawe co nam przyniesie ? To już 55 lat. Jestem na zakręcie.
Połowa stycznia 2010. Ostatnie dni to myśli o chorobie Foresta. Dostałem bardzo interesującą książkę „Pies, który kochał zbyt mocno” Autor książki, profesor weterynarii na uniwersytecie Tufta w Ameryce opisuje swoje doświadczenia z dziedziny trudnych zachowań. Jest tam również rozdział opisujący przypadek Foresta-zalizać problem. Choroba jest raczej nie do wyleczenia. Można długo zastanawiać się nad przyczynami takiego zachowania ale to nie wnosi w całą sytuację nic nowego.
Najprawdopodobniej choroba pochodzi z dzieciństwa i jest typowym neurologicznym przypadkiem.
Ilość endorfin jest powodem lizania łap. Można stosować leki powodujące wychwyt zwrotny serotoniny,powodujace zwiększenie ilości endorfin ale o całkowitym powodzeniu terapii nie ma mowy.
Muszę przyzwyczaić się do tej sytuacji i nauczyć się z nią żyć. Nie mogę pomóc Forestowi. Przykro mi.
Zima dalej w rozkwicie i prawdę mówiąc jest bardzo ciężko. Co zrobić aby polubić ten stan rzeczy.
Zima – pora Forest
Forest pilnuje
Nie pisałem długo. Zima wciąż dawała mi się we znaki. Bez przerwy śnieg i mróz. Zarówno ja i Forest zmęczeni byliśmy już tą sytuacją.
Ciągłe kłopoty z opałem czy też z jego brakiem.
Zbliża się koniec kwietnia. Zima odeszła ale wiosna nas nie rozpieszcza. Chłodno, deszczowo powiedziałbym jesiennie.
Od końca lutego tj. od 20, podaję Forestowi leki. Być może mój zupełnie przypadkowy kontakt z lekarką z Warszawy okaże się czymś wyjątkowym. Po dwóch miesiącach podawania leków zauważyłem, że rany zaczęły się zmniejszać. Łapa odnowiła się i narasta właściwy naskórek. Pojawiło się światełko.
Przed domem zamieszkał jeż. Wczoraj Forest próbował się z nim zaprzyjaźnić. Nie było to jednak możliwe gdyż każda próba kontaktu, kończyła się cichutkim popiskiwaniem z powodu ostrych kolców.
Maj nie rozpieszcza nas swoją urodą. Jest chłodno i bardzo deszczowo. Wyhodowałem piękne pstrągi. Ślicznie ubarwione i duże-50 cm. Forestowi nadal łapa się poprawia.
Jest początek czerwca a deszcze nieustannie padają. Ziemia nie wchłania już wody. Wszędzie wilgoć. Bardzo ponura aura. Łapa nadal się poprawia.
Czerwiec podobnie jak i maj nie zachwycił pogodą. Nadal jest bardzo wilgotno, mało słońca. Jedynym pocieszeniem jest wzrastające ocieplenie.
Łapa nadal się poprawia.
Przyszły upały. Wreszcie można wymazać z pamięci obrazy zimowe. Pogoda daje się we znaki Forestowi. Śpi całymi dniami a nawet w nocy jest przygnębiony bo temperatura nie spada poniżej 20 stopni. Łapa nadal się goi. Jednak druga rana jest tylko częściowo zaleczona ponieważ Forest liże ją od czasu do czasu. Być może z powodu tych właśnie upałów. Pojawiła się jeszcze jedna niedobra wiadomość dla Foresta. Na jego karku pomiędzy łopatkami, powstało coś o charakterze małego guzka. Mam nadzieję, że to jakaś normalna i banalna sytuacja. Taką mam nadzieję.
To trochę dziwna sytuacja. Dzisiaj guzek przeistoczył się w coś, w rodzaju pęcherzyka z jakimś płynem. Zrównał się prawie z ciałem i ledwie był wyczuwalny. Muszę to skonsultować z lekarzem.
Nadal jest upalnie. Forest dużo drzemie. Czasami chodzimy na krótki spacer a właściwie człapiemy. W drodze powrotnej zawsze wchodzi do rzeki. Lubię patrzeć na niego jak pije wodę.
30 stopni w cieniu
Trochę chłodniej. Wieczory i ranki nawet zimne ale dni bardzo ciepłe. Leki podajemy dalej ale po konsultacji zmniejszamy dawkę. Łapa dalej się poprawia.
Dzisiaj rano byłem zajęty i Forest jak zwykle sam wybrał się na spacer. Kiedy poszedłem za nim, zauważyłem jak siedział na drodze przy garażu. Kompletnie mnie zignorował i nie chciał do mnie przyjść. Dopiero później zrozumiałem, że czekał na mnie bo ze spaceru zawsze wracamy drogą przez las. Jest bardzo upartym psem i ciągle mu się wydaje, że wie lepiej.
Początek września nie jest zbyt optymistyczny. Jest chłodno. Deszczowo. Lato odeszło. Forest dalej zażywa leki ale dawka została zmniejszona. Łapa dalej się poprawia. Guzek na karku zmienia swoje oblicze ale kompletnie nie wiem od czego to zależy. Obserwujemy.
Musiałem wyjechać do Świdnika na kilka dni. Po powrocie Forest oszalał na mój widok. Spał w domu i nagle chciał wybiec na dwór. Na podłodze z paneli było to bardzo trudne. Najpierw zaczął się ślizgać a potem albo się uderzył albo nadwyrężył staw biodrowy. Wył strasznie przez dobre 10 sekund. Od tamtej pory trochę kuleje. Martwię się. Mam wrażenie, że Kłapciuch zaczyna pomału odczuwać nieuchronną starość.
Zimno. Wreszcie Forest doczekał się swojej aury. Przychodzi jednak do domu troszkę się ogrzać. Większość czasu spędza na dworze. Wygrzewa się jeszcze w jesiennym słońcu. Zapowiadają wczesną zimę.
Zbliża się początek listopada. Na szczęście pogoda dopisuje. Dni są słoneczne i ciepłe ale noce zimne. Zauważyłem, że Forest ma kłopoty ze wstawaniem. Czasami kuleje i dopiero jak się rozrusza to wszystko wraca do normy. Widzę, że dopadają go różne dolegliwości. Łapa jeszcze się nie zagoiła. Guzek na karku lekko się powiększył a dzisiaj zauważyłem, że na tylnej łapie ma dosyć dużą ranę. Przyjrzałem się dokładniej i jest to typowa rana uczuleniowa. To chyba moja wina bo dałem mu za dużo mleka. Tak jakoś wyszło. Psina się zmienia. Nie szaleje tak. Jest spokojny. Na spacerach człapie leniwie. No cóż, wszyscy odczuwamy upływ czasu.
Kiedy wygrzewa się w resztkach słońca, czasami unosi głowę i z wielkim zakłopotaniem i jednocześnie ciekawością obserwuje moje poczynania. Dopiero teraz zauważyłem, że kiedy słucha uszy ma uniesione niesymetrycznie. Wygląda jakby wpadał w wielkie zakłopotanie.
Rozpoczął się listopad. Dzisiaj dzień pełen refleksji, wspomnień. Piękny dzień, słoneczny i ciepły. Wieczorem pojawiły się chmury. Forest zapadł w drzemkę a to oznacza, że być może spadnie deszcz. Kiedy przed spaniem zapalam ostatniego papierosa siedząc na progu przed domem, Forest przychodzi do mnie, wtula głowę w moje nogi i oczekuje głaskania.
Przypomina mi się jeszcze jego spojrzenie tak bardzo charakterystyczne, w sytuacjach kiedy próbuje coś wymusić. Dzieje się to zwykle na spacerach. Forest ma swoje ulubione miejsca, w których się zatrzymuje. Nie wiem dlaczego to robi. Kiedy chce się zatrzymać i położyć, patrzy się na mnie niepewnie i czeka na reakcję. Tego spojrzenia nie sposób zapomnieć.
Spojrzenie
Forest ziewa
Jest Nowy Rok 2020 - Julie Christmas
...i utwory na Nowy Rok - On with the action...
On with the Action
UFO
Something going on at the corner of the block
Its the kids down there
They were starting to rock
High black fever running everyplace
When the Greek kid pulled a knife
And pushed it in his face
Some girl makes it with a lover in the door,
As the ambulance pulls away,
She cries out more
And it's all night long, all night long
On with the action
You need the fastest legs alive
On with the action
If you can't run you ain't survive
On with the action
Mamas boy and teachers pet,
On with the action
Its down our street, is it in yours yet
All the kids stand laughing
They never had such fun
Then someone cuts a blind man who just can't make a run
And the queen who's been standing behind the toilet door
His parents don't like boyfriends, call him a whore
But the ministers...
https://www.youtube.com/watch?v=heKqreSbwSs
Livin Blues - I'm coming home
I know I left you far away.
And we can't be together for a while
I didn't really wanna go
And leave you far behind
I'm savin I'm savin all my love for you
Just for you
It's so nice when two or one
And you're standing there beside me all the time, all the time
Life just doesn't fell the same
When I'm standing in this lonely world on my own
I need you now, for the rest of my life
Every single day.
You gotta keep your love,
Cause I'm coming home to you
Keep your love for me girl
I'm coming home to you
I'm gonna make you right baby
When I'm coming home.
And now , I hope you'll understand
This life has been forced into my hands
But baby, baby if you're mine
Your bed is proudly mine
Girl girl, what more can I do?
Tell me what more can I do?
You gotta keep your love,
Cause I'm coming home to you
Keep your love for me girl
I'm coming home to you
I'm gonna make you right baby
When I'm coming home.
https://www.youtube.com/watch?v=gMXWjiqJKDw
3-01-2020 - Irlandia - zachód Słońca
Długo oczekiwana przesyłka z US - Julie Christmas Bad Wife
Zima jest łagodna ale bardzo wietrzna. Prawdę mówiąc wiatr wieje nieustannie. Poranki i noce witają mnie wiatrem. Koty przesypiają całe dnie. Czasami spoglądają na świat przez szybę okienną.
Ciekawe.
Taka historia.
Kilka miesięcy temu zamieściłem film na YT - utwór grupy East of Eden z lat 70.
https://www.youtube.com/watch?v=e-REThwFrgE
Pod filmem pojawił się kometarz.
A lovely melody.....a nice piece ..... not very nice arrangement and rather messy. Really needed a real producer to pulls things together...... oh well ...... those were the days. Thanks for posting.
Martin Fisher
Urocza melodia ... ładny kawałek ..... niezbyt ładna aranżacja i raczej niechlujna. Naprawdę potrzebowałem prawdziwego producenta, żeby wszystko połączyć ...... no cóż ... to były dni.
Dzięki za wysłanie.
Problem polega na tym, że Martin Fisher to basista East of Eden.
East of Eden - Martin Fisher pierwszy z prawej
Irlandczycy styczeń 2020
Kolejne zdjęcia Jeleny Szumiłowej
Na początku lat 80-tych był sobie w Świdniku Klub Dobrej Płyty - Igła.
Spotkania z muzyką rozpoczynały się zawsze utworem Marka Grechuty "Igła". Those were the days.
Igła - Tadeusz Śliwiak
W palcach świeci mi igła znaleziona w stogu
Patrzę poprzez jej ucho - w niebie stoi sokół
Patrzę w rzekę a ryba stoi w poprzek rzeki
Patrzę w las, widzę drzewo całe w łuskach siekier
Poprzez ucho igielne słucham głosów świata
Trzeszczy ogień, dzwon bije i popiół opada
Igłę w palcach odwracam na jej ostrym końcu
Zbieram kroplę ludzkiej krwi
Człowiek w cień przemieniony światła w oczach szuka
Powieki mu zlepia dymu ciemna smuga
Ledwie tyle co soli ujął światła w palce
Igłę można nim powlec lub naostrzyć lancet
Martwa rzeka ustaje, cień zarasta drogi,
patrzą w lasach zwierzęta, człowiek patrzy w ogień
W palcach świeci mi igła znaleziona w stogu
https://www.youtube.com/watch?v=cGx2Wfr86v8
Amedeo Modigliani umarł bardzo młodo - 36 lat - pochowany jest na cmentarzu Père-Lachaise w Paryżu razem ze swoim aniołem Jeanne Hebuterne - Jeanne po śmierci Amedeo odebrała sobie życie.
Maroko - Marakesz - Sky Pilot
Zasuszone frezje z 1977 roku
Jest 22 - 02 - 2020 - nad ranem usłyszałem i zobaczyłem szpaki - po raz pierwszy przyleciały tak wcześnie.
Ciepłe dni. Śnieg zniknął. W przyrodzie lekkie ożywienie. Pojawiły się przebiśniegi.
Jak zawsze - załamanie pogody - sypie śnieg - zima - i tak w kółko.
Nawet w takim miejscu, w którym mieszkam obecnie, nie można przejść obojętnie wobec tego co aktualnie dzieje się na świecie. Przyroda dała o sobie znać i upomina się o swoje prawa. Nie rozumiemy jej i nie czujemy - to smutne i przerażajace.
Zakwitły krokusy
Predator - czas epidemii
28-03-2020 - wieczorami przez krótką chwilkę można spojrzeć w niebo i zamyślić się - Księżyc i Wenus
NASA opublikowała zdjęcia Oriona - powstawały cały rok
Jest piękny, słoneczny dzień - ciepło - wiosna 2020
Księżycowe Dzieci
Wielkanoc - Wielki Piątek - 2020 - czas epidemii
Mały - niebieskooki - Forest
Nigdy wcześniej nie zdażyło się coś podobnego. W stawie koło domu urodziły się dzikie kaczki. Dzisiaj po raz pierwszy rodzina opuściła gniazdo.
Następnego dnia, przed południem widziałem kaczą rodzinę pływajacą w stawie. Jednak wieczorem kaczki przepadły.Zapewne matka zabrała je nad rzekę. Oddetchnąłem z ulgą. Obawiałem się o ogrodzenie elektryczne, o koty...a tu znowu przyroda okazała się mądrzejsza od człowieka.
Bocian czarny zamieszkał gdzieś niedaleko. Widuję go codziennie nad ranem jak przelatuje wzdłuż rzeki i czasami robi sobie przystanek koło domu.
"Dzień zbliża się ku końcowi, wciąż nie mogę przywyknąć do jego blasku ani do tego, że zniknie. Każdy dzień może być dniem ostatnim. I jest nim dla kogoś, a dla kogoś innego jest dniem pierwszym. Czy gdyby było trzeba, potrafiłabym w tej chwili przyjąć równie spokojnie nadchodzącą śmierć, co piękny zmierzch? Jak trudno jest kochając życie przystać na to, że się kończy, zgodzić się, że to, co darzy się namiętnością, zniknie, a my potrafimy przejść nad tym do porządku.
Chciałabym nigdy nie przestać uczyć się żyć i bez przerwy aż po próg śmierci pomnażać moją cząstkę Słońca."
Anne Philipe
Lasy. pola i łaki prosiły o deszcz. Po południu niebo gwałtownie pociemniało. Świat jakby zamarł. Ptaki ucichły i pojawiły sie pierwsze krople. Zaczęło padać.
Majowy zachód Słońca - 11-05-2020
Wizualizacja Betelgezy - Orion - i jej wielkość w stosunku do Układu Słonecznego
Pod koniec ubiegłego roku astronomowie obserwujący Betelgezę zauważyli znaczny spadek jasności czerwonego nadolbrzyma. Do niedawna była jedną z najjaśniejszych gwiazd na nocnym niebie. Dziś pozostało jej około 36 proc. ze swojego dawnego blasku.Betelgeza znajduje się około 640 lat świetlnych od nas. Jest gwiazdą zmienną i wahania jasności nie są tutaj niczym nowym, jednak zaskakujące jest to, że gwiazda wciąż ciemnieje. Astronomowie nie widzieli niczego podobnego w ciągu dekad obserwacji tego obiektu.Dlaczego tak się dzieje? Oczywiście pierwszą nasuwającą się na myśl przyczyną jest zbliżająca się eksplozja gwiazdy w postaci supernowej. Jednak astronomowie twierdzą, że owszem, kiedyś wybuchnie, jak wszystkie gwiazdy, ale nie zdarzy się to teraz.
Właśnie przed chwilą Predator upolował Turkucia podjadka - 4-06-2020
Brazylia umiera na Covid - 19
17-06-2020 - po południu woda spadła z nieba - zrobiło się groźnie
https://www.youtube.com/watch?v=NqT086mlTqo
Zwykle wstaję wcześnie - o 6.00 - 7.00. To zależy od nieba - jak jest bezchmurne to wcześniej. Budzą mnie promienie Słońca bo okno jest od wschodu i światło wkradające się do pokoju przeszkadza w spaniu. Poranki bywają zawsze różne. Niby takie same ale inne. Raz jest więcej mgły, innym razem więcej rosy. Nigdy nie wiadomo jakiego rodzaju świat przywita nas wraz z nadejściem nowego, kolejnego dnia. Jednak zawsze jest cicho. Świat budzi się powoli. Jedne ptaki udają się na spoczynek a inne rozpoczynają dzień. Czapla przestała mnie odwiedzać. Być może znalazła sobie nowe terytorium do penetrowania w poszukiwaniu pokarmu. Pojawiają się pierwsze, gorące promienie Słońca. Ziemia szybko się nagrzewa i gdzieś w oddali, w dolinach widać unoszące się mgły. Od czasu do czasu można usłyszeć krzyk puszczyka, który zapewne udaje się na spoczynek. Jak zwykle o tej porze, czarny bocian przelatuje wzdłuż rzeki, lekko i majestatycznie poruszając skrzydłami. Na niebie pojawiają się pierwsze orliki, zapewne rodzice z maluchami bo krzyczą przeraźliwie. Jest coraz cieplej. Zaskrońce opuszczają swoje kryjówki i nieruchome czekają na łatwe ofiary. W stawie duży ruch - tarło, karasie oszalały. Pająki opuszczają swoje sieci i uciekają przed światłem. Jest nowy, kolejny dzień. Dla świata w zasadzie nic nie znaczący.
Znaleziono największą czarną dziurę z początków wszechświata. Jest pięć razy większa od Układu Słonecznego
Odkryta w 2018 roku czarna dziura J215728.21-360215.1, to prawdziwy kosmiczny żarłok. Obiekt imponował już podczas oryginalnego odkrycia, a gdy naukowcy dokonali jego ponownych pomiarów okazało się, iż mamy tu do czynienia z największą czarną dziurą z początków wszechświata, która codziennie pożera materię o masie naszego Słońca.
Najnowsze pomiary wykazały jednak, iż J2157 to obiekt jeszcze większy niż nam się wcześniej wydawało. Aktualne badania wskazują, iż ma on masę 34 miliardów Słońc. Tym samym jest to największa czarna dziura znana człowiekowi utworzona w tak wczesnym okresie istnienia wszechświata oraz najszybciej rosnący tego typu obiekt, jaki udało się do tej pory odkryć.
O skali J2157 świadczy też kilka dodatkowych danych. Jest to obiekt 8 tysięcy razy większy od czarnej dziury w centrum naszej galaktyki, która, gdyby chciała urosnąć do podobnych rozmiarów, musiałaby pochłonąć 2/3 wszystkich gwiazd w Drodze Mlecznej! Wrażenie robi także jego horyzont zdarzeń, czyli przestrzeń wokół czarnej gwiazdy, z której prędkość ucieczki jest wyższa niż prędkość światła. Ma on promień 670 jednostek astronomicznych, tzn. że jest ponad pięć razy większy niż nasz Układ Słoneczny! To teraz wyobraźcie sobie, jak ogromna jest czarna dziura TON 618 o masie 66 mld Słońc i największy tego typu obiekt znany człowiekowi.
Popierdółka - lipiec 2020
Predator - lipiec 2020
Pierwszy raz widzę coś takiego - to może być Nastrosz topolowiec.
Poranny gość - Dragonfly
And when the roses are half-bud soft flowers
And lovely as the king of flies has come
It was a fleeting visit, all too brief
In three short minutes, he had been and gone
He rested there upon an apple leaf
A gorgeous opal crown sat on his head
Although the garden is a lovely place
Was it worthy of so fine a guest
https://www.youtube.com/watch?v=yEQ07_22YA0
Od 2-3 tygodni nastało tropikalne lato.
Bodaki sierpień 2020
14-08-2020
I tych dwoje nad dwiema,
Co też są, lecz ich nie ma,
Bo rzęsami zakryte
Wnet zakryte, i w dół,
Jakby tam właśnie były
I błękitem pieściły,
Jedno tę, drugie tę, pół na pół.
Na Białorusi nadal niespokojnie
Ozzy Osbourne choruje na Parkinsona.
"Kiedy w gwieździe takiej jak Słońce zabraknie paliwa, rozszerza się ona, a jej zewnętrzne warstwy pękają. Następnie jądro kurczy się i powstaje tak zwana mgławica planetarna z białym karłem w środku. Obecnie obserwowany obraz z Mgławicy Ślimaka to przyszłość Słońca. Astronomowie są przekonani, że to samo czeka naszą gwiazdę za około 5 miliardów lat."
Nadszedł metafizyczny czas przyrody - rykowisko 2020
Zbliża się początek jesieni - szybko zapada zmrok
Wrzesień 2020-Paryż-fot. Ania Rej
Na przełomie września i października wirus pojawił się w Bodakach. Chorowaliśmy przez trzy tygodnie. Pomału wychodzimy na prostą.
"Kiedy się zarazisz koronawirusem, kilka dni leżysz kompletnie nieprzytomny. Nie jesz, nie czytasz, nie jesteś w stanie skupić myśli, nie śpisz. Następuje całkowita dezintegracja ciała i umysłu. I nie ma na to lekarstwa. Tracisz temperaturę, nie przekraczała 34°C. Masz drgawki, masz wszystko, co możliwe. Potworne bóle szyi, bóle w kościach i mięśniach.
Masz wrażenie, że ten wirus morduje cię od środka.
To, co ci wtedy potrzebne, to ludzie, którzy ci pomogą: zostawią pod drzwiami jedzenie, wyniosą śmieci, kupią leki."
Abe Kobo - Kobieta z wydm - ważna książka
„Tylko rozbitek, który uniknął śmierci na tonącym okręcie, może pojąć psychikę człowieka, który śmieje się wyłącznie dlatego, że może oddychać.“
Jedno z pierwszych zdjęć Wszechświata - jego średnica to 100 miliardów lat świetlnych.
Wiek psa - tabela
Z tabeli wynika, że Forest żył 97 lat
Sophia Loren i Jayne Mansfield - ciekawość?
Listopad 2020 - Glasgow - fot. Ania Rej
Przełom listopada i grudnia 2020 - pierwszy śnieg - pierwszy mróz - w nocy -12 C
Zima nie przyszła na długo. Po kilku dniach śnieg zniknął, nadeszło ocieplenie. Czasami widuję przelatującą czaplę, co jest dość dziwnym zjawiskiem o tej porze.
Gwiazda Betlejemska po 800 latach ponownie nad Polską
Wigilia Bożego Narodzenia 2020 - Jowisz i Saturn bardzo blisko siebie.
Od rana pada, bardzo pada.
Jest nowy rok 2021
The Lemon Fog - Echoes of time
https://www.youtube.com/watch?v=i030lQCBN_A
Gheorghe Zamfir- piękna muzyka rodem z Rumunii
Doina De Jale - tradycyjna pieśń pogrzebowa
https://www.youtube.com/watch?v=17z5Jw9RxZU&list=RDMM17z5Jw9RxZU&start_radio=1
"Szczęście można znaleźć nawet w najmniejszym ziarenku pustynnego piasku.
Bo ziarenko piasku jest chwilą Stworzenia, a Wszechświat poświęcił całe miliony lat, by mogło istnieć."
Paulo Coelho
"Kochać kogoś, to jak wprowadzić się do nowego domu. Na początku człowiek zachwyca się tym, co nowe, każdego ranka się dziwi, że to należy do niego, jakby się bał, że w każdej chwili ktoś może wpaść przez drzwi i powiedzieć, że zaszła pomyłka, że wcale nam nie przysługuje takie piękne mieszkanie. Ale z biegiem lat fasada niszczeje, tu i ówdzie drewno pęka i już kocha się ten dom nie za to, jaki jest doskonały, tylko raczej dlatego, że nie jest. Człowiek uczy się jego wszystkich kątów i zakamarków. Jak otwierać drzwi, żeby klucz nie blokował się w zamku, kiedy jest zimno na dworze. Które deski w podłodze się uginają, kiedy się po nich stąpa, i jak otwierać drzwi szafy, żeby nie skrzypiały. To właśnie to, te wszystkie małe tajemnice sprawiają, że to naprawdę jest twój dom".
Friedrik Backman
Nastał trudny czas. Kotka - Matka zachorowała. Od kilku dni nic nie je i nie pije, śpi. Czasami cichutko miauknie. Wizyta u lekarza wykluczyła choroby zakaźne. Czekamy na wyniki morfologi krwi aby odpowiedzieć na pytanie co z pracą nerek. Dodatkowo infekcja w jamie ustnej, problemy z zębami, mocny stan zapalny. Ciężko.
Ostra niewydolność nerek. Codzienne kroplówki, zastrzyki. Po dwóch dniach coś drgnęło - jest lepiej. Pije wodę i próbuje jeść.
Minął tydzień. Jest lepiej ale nadal są kłopoty z jedzeniem.Wizyty u lekarza, kroplówki i leki podawne w zastrzykach. Za oknem zima, biało i strasznie mroźno.
Być może będzie tak, że kotka już nie wyzdrowieje. Istotną rzeczą będą wyniki badań po dwóch tygodniach leczenia.
23 - 01- 2021 - sobota - nie udało się
Kotka źle zniosła noc.
Pojechaliśmy rano w ostatnią podróż.
Jakoś bardzo zbliżyliśmy się do siebie w tej chorobie.
Trochę porozmawialiśmy.
Od czasu do czasu nasze spojrzenia spotykały się.
Czasami cichutko pomiaukiwała.
Pamiętam jak pewnej zimy przyszła pod dom i została - wolna i niezależna.
Miałem wrażenie, że doceniała to co ją spotkało.
Nie skarżyła się - była pokorna i cicha.
Z podziwem patrzyłem jak wychowuje swoje dzieci.
Byłem spokojny.
Trzymałem ją na kolanach i głaskałem.
Nawet nie wiedziałem, że zastrzyk działa tak szybko.
Sekunda.
Chciałem podziękowac całemu zespołowi przychodni weterynaryjnej "Animed" w Gorlicach za opiekę i poświęcony czas.
Koniec stycznia 2021
Dzisiaj mija tydzień od śmierci Kotki. Smutek i pustka. Odruchowo mój wzrok szuka jej w miejscach, w których lubiła przebywać. Przyszła do nas w zimie. Śnieg, mróz i głód zmusiły ją zapewne do ryzyka znalezienia jakiegoś miejsca aby przetrwać. Bała się ale pewnego dnia przekroczyła próg domu i została. Nie była typowym domowym kotem. Była raczej wolna i niezależna - dzika. Przepadała na całe dnie i tygodnie. Jednak zawsze wracała. Teraz przypominam sobie, że od jakiegoś czasu nie opuszczała domu. Piła też dużo wody. Myślę, że mogła już chorować.
Krótka historia Dziadka Bolka
Krzyż AK Londyn
Medal Wojska Londyn
Odznaka Weterana Walk o Niepodległość
Krzyż Partyzancki
Krzyż Oświęcimski
Dzięcioł zielony zajada się w zimie mrówkami.
Jest 25-02-2021 - od kilku dni bardzo ciepło. Śniegi gwałtownie topnieją Pojawiły się kaczki.
4 marca przyleciały szpaki. Jednak prawie zawsze po ich przybyciu następuje zmiana pogody. Tak też stało się i tym razem. Ponownie zrobiło się biało a temperatura zaczęła gwałtownie spadać.
Naukowcy z Chile odkryli najbardziej odległe źródło promieniowania we wszechświecie z wszystkich do tej pory znanych. Wybuch pochodził z odległego kwazara, czyli zwartego źródła ciągłego promieniowania elektromagnetycznego o ogromnej mocy, pozornie przypominające gwiazdę. Znajduje się on tak daleko, że jego światło wędrowało na Ziemię aż 13 mld lat.
Zimowe wejście na K2 w wersji irlandzkiej
Sisters of Mercy - Irlandia
Kotka i nie tylko
Fot.David Naman
Kończy się marzec - chłodno a w nocy nawet mroźno. Świat jednak pomału budzi się z zimowej drzemki. Pojawiły się pliszki i rudziki, zakwitły żonkile. W stawie słychać znajome głosy żab. Kaczka krzyżówka ponownie zmieszkała na wyspie. Wiosna nadchodzi delikatnie i niezdecydowanie.
Käthe Kollwitz - Self portrait
Käthe Kollwitz - Woman With Dead Child
Konstanty Leon Kloc
Dziadek Konstanty, babcia Helena, córka Basia
Krótka historia dziadka Konstantego
Konstanty Kloc
Z kart kroniki szkoły w Potoku Wielkim
Szkoła ludowa w Potoku Wielkim została otwarta w 1874 r. a więc jeszcze pod zaborem rosyjskim. Wg kroniki pierwszym nauczycielem był A. Dwornicki, a do szkoły zapisało się 9 chłopców i tyleż dziewcząt. Szkoła podlegała Dyrekcji Naukowej Chełmskiej, przez którą to była dość często wizytowana.
Początkowo siedzibą szkoły był budynek po przeniesionym urzędzie gminnym w Kolonii Radwanówce, a od 1876 r. nowo pobudowany budynek w Potoku Wielkim. Co roku do szkoły zapisywało się coraz to więcej dzieci z Potoka Wielkiego i okolicznych wsi.
W 1906 r. obowiązki nauczyciela i zarazem kierownika szkoły objął Konstanty Kloc, który musiał poradzić sobie aż z 267 uczniami, bo zgłosiło się tyle chętnych do nauki dzieci. Podzielił je na grupy, które uczęszczały do szkoły co drugi dzień. Wg wymagań rosyjskich władz, nauka winna odbywać się w języku rosyjskim, co przy takiej liczbie dzieci okazało się niemożliwe. Nauczyciel uczył je więc po polsku, narażając się rosyjskim wizytatorom.
Rok szkolny rozpoczynał się zwykle we wrześniu a kończył w czerwcu, ale z powodu odrywania dzieci do robót polowych systematyczna nauka trwała od listopada do świąt wielkanocnych.
Wybuch I wojny światowej przerwał na krótko funkcjonowanie szkoły, Rosjanie odeszli, a w 1915 pojawili się Austriacy. W październiku 1915 r. władze austriackie utworzyły w Potoku Radę Szkolną Miejscową, która musiała zająć się uporządkowaniem spraw szkolnictwa na terenie gminy. Rada zadecydowała o utworzeniu 9 nowych szkół, które uruchomione zostały do października 1916r. Mimo okupacji austriackiej, szkolnictwo pozostawało pod zarządem władz polskich i miało charakter polski.
W okresie międzywojennym szkoła funkcjonowała coraz lepiej, w 1921 r. stała się szkołą 5-klasową. Pracowało też coraz więcej nauczycieli. Z powodu trudności lokalowych nauka odbywała się na dwie zmiany. Do 1933 r. kierownikiem szkoły był Konstanty Kloc, a po nim do 1939 r. Tadeusz Tepper.
W czasie II wojny światowej szkoła funkcjonowała pod zarządem niemieckich władz okupacyjnych, ale niewiele wiadomo o jej działalności, natomiast niektórzy nauczyciele prowadzili tajne nauczanie w ramach konspiracyjnej Tajnej Organizacji Nauczycielskiej.
W 1945 r. szkoła wznowiła działalność borykając się z niezwykle trudnymi warunkami. Brakowało przede wszystkim odpowiedniego lokalu, przystosowano istniejący budynek dla potrzeb szkoły, wynajmowano izby u gospodarzy na wsi, lekcje odbywały się też w remizie strażackiej.
Problem został rozwiązany w 1966 r. Zbudowano wtedy nowy, wygodny budynek szkolny, który służy do dziś.
W 1999 r. rozpoczęła się reforma oświaty. Wtedy właśnie w Potoku Wielkim w wyniku reorganizacji powstały dwie odrębne placówki : 6-klasowa Szkoła Podstawowa i Gimnazjum.
Od 2003 r. utworzono Zespół Szkół, składający się ze Szkoły Podstawowej i Gimnazjum. Od roku szkolnego 2013/2014 do Zespołu Szkół dołączono Punkt Przedszkolny, który mieści się w siedzibie GOK. W roku szkolnym 2013/2014 w szkole miała miejsce ważna uroczystość: nadane zostało imię i wręczony sztandar. Obecnie nazwa szkoły brzmi: Publiczna Szkoła Podstawowa im. Ofiar Katynia, Publiczne Gimnazjum im. Ofiar Katynia.
W roku szkolnym 2016/17 w Zespole uczy się 204 uczniów i pracuje 27 nauczycieli, w tym do Punktu Przedszkolnego uczęszcza 14 dzieci.
Wąwóz Olduvai - Tanzania - Park Narodowy Serengeti - kolebka ludzkości
Warstwy geologiczne wąwozu zawierają ślady obecności człowieka i innych gatunków człowiekowatych
datowane na 2,6-1,7 mln lat.
Ponownie nadszedł czas zimowy. Po kilkudniowych opadach śniegu zrobiło się biało. Pod jego ciężarem łamią się gałęzie drzew. W tej dziwnej chwili urodziły się dzikie kaczki. Podobnie jak w ubiegłym roku po pierwszym dniu swojego życia przepadły bez wieści. Wśród śniegu i lodu zakwitły kaczeńce. Tak w tym roku wygląda wiosna.
Rośliny w niebezpieczeństwie - pojawił się karczownik ziemnowodny
Indie płoną.
Fot.Claudia McKinnley
W tym roku wszystko dzieje się nagle. Po zimie w połowie kwietnia, po chłodach, mrozach i wiatrach zrobiło się gorąco. Jest wiosna a w zasadzie lato.
Nieoczekiwanie jeszcze raz kaczka zagościła w stawie
Jak tu nie narzekać na pogodę. Kilka dni upalnych. Teraz znowu pada deszcz i jest bardzo zimno. Podobno kwiecień i maj były najchłodniejsze od wielu lat.
Jest 3-06-2021 - nad ranem urodziły się maluchy. Po około 5 godzinach matka zabrała je do rzeki i przepadła.
Wreszcie coś zakwitło
Około czwartej robi się szaro. Słychać już pierwsze ptaki. Jest strzyżyk i grubodziób. Pojawiają się szpaki, które nie nadążają z karmieniem maluchów. Widać pierwsze kaczki lecące w górę rzeki. Potem kosy i wilgi. Czasami przeleci pustułka i czapla. Jest kolejny upalny dzień.
Strzyżyk będzie miał maluchy.
Od kilku dni upały. Temperatura przekracza 30 stopni.
Popołudniowy sen
Lato w rozkwicie - upalnie i burzowo.
Niebo nad Bodakami
Malutki rudzik uczy się życia
Dzisiaj nad Bodakami przeszła potężna ulewa i zakończyła się takim obrazkiem - a wieczorem stadko łani spokojnie pasło się na łące.
Zbliża się koniec sierpnia. Lato odeszło. Od kilku dni pada deszcz. Niewielki ale ciągły. Mokro i błotnisto. Woda w rzece przewala się i kotłuje, zabierając wszystko co stanie na jej drodze. Po tygodniu przestało padać. Nadchodzi babie lato?
Love - Alina Louka - Galeria Sztuki Haloart
"Istnieje niezwykle potężna siła, dla której, jak dotąd, nauka nie znalazła oficjalnego wytłumaczenia. Owa siła zawiera w sobie i wpływa na wszystkie inne, stoi ponad wszelkimi zjawiskami działającymi we wszechświecie i do tej pory nie została jeszcze przez nas rozpoznana. Tą uniwersalną siłą jest Miłość. Ta siła wyjaśnia wszystko i nadaje życiu znaczenie. To czynnik, który zbyt długo ignorowaliśmy, być może dlatego, że boimy się miłości, ponieważ jest jedyną energią we wszechświecie, która nie podlega woli człowieka"
A poza tym:
Kochająca osoba popełnia prawie zawsze ten błąd, że nie czuje, kiedy druga strona przestaje kochać.
Francois de la Rochefoucauld
Ktoś kiedyś powiedział, że w chwili, kiedy zaczynasz zastanawiać się, czy kochasz kogoś, przestałeś go już kochać na zawsze.
Carlos Ruiz Zafón
Wczoraj późnym wieczorem zobaczyłem w stawie młodą wydrę. Nie była zbyt duża. Kiedy mnie spostrzegła rozpaczliwie szukała wyjścia aż w końcu zdecydowała się przejść między linkami pastucha. Było bardzo zimno a taka pogoda może zwiastować właśnie takie odwiedziny. Po pewnym czasie, gdzieś z oddali dochodziły do mnie dziwne głosy - podobne do płaczu dziecka albo miauczenia kota. Wydra potrafi wydawać różne dźwięki. Może to była ona? Może się zgubiła?
Irlandia - wresień - 2021
Wieczorne odwiedziny
Nadchodzi jesień - Jill Wellington
Trochę jesieni w Bodakach
Jesień w dolince
Od kilku dni pogoda diametralnie uległa zmianie. Chłodno i wietrznie. Wieczory i ranki wręcz zimne. Poranne mgły sprawiły, że czapla ponownie pojawiła się nad stawem. Wszelkie próby odstraszenia jej wydają się być nieskuteczne. Zbliża się ciężki czas dla zwierząt.
Louis Ricardo Falero - malarz hiszpański tworzący w XIX wieku.
Louis Ricardo Falero
Diego Velasquez - malarz hiszpański - przedstawiciel baroku.
Aż trudno uwierzyć, że te obrazy mają tyle lat.
1-11-2021 - Wszystkich Świętych
Listopad jest wyjątkowo ciepły i słoneczny
Frances Shaw
Kto kocha deszcz i kocha dom,
i na życie zwraca cichy wzrok,
za tym mi iść choćby przez grom,
i u jego ognia grzać się,
bo takiej duszy nie przestraszy
ani raj, ani piekła mrok,
kto kocha deszcz i kocha dom,
i na życie zwraca cichy wzrok.
Ta prakobieta może być brakującym ogniwem w ewolucji człowieka
"Issa, żyjąca 2 mln lat temu samica australopiteka, mogła odegrać istotną rolę w ewolucji człowieka. Analiza dwóch skamieniałych kręgów sugeruje, że potrafiła zarówno chodzić na dwóch nogach, jak i wspinać się na drzewa. Niewykluczone, że jej gatunek był ostatnim łącznikiem między ludźmi i małpami człekokształtnymi. Brakującym ogniwem w ewolucji człowieka."
Początek grudnia. Pierwszy śnieg, pierwszy mróz.
Wieczorny spacer dzików
Zbliża się kolejna rocznica stanu wojennego.
Grudzień jest miesiącem awarii. Święta Bożego Narodzenia ze śniegiem, białe. Natomiast Nowy Rok to gwałtowne ocieplenie. Lód na rzece pękał niczym strzały armatnie, woda gwałtownie przybrała i popędziła w dół niosąc połamane drzewa i wszystko co stanęło na jej drodze.
https://www.youtube.com/watch?v=jmtKxyeFE1s
..Ocieplenie jest tak duże, że kaczki postanowiły odwiedzić staw. A to przecież początek stycznia.
Bodaki - styczeń 2022
Maurice Vlaminck
23-01-2022 - minął rok od śmierci Kotki
Zimowa aura utrzymuje się nadal. Jednak temperatury, czy to w dzień czy też w nocy, można powiedzieć, są wiosenne. Wieje natomiast okropnie. Wiatr jest dokuczliwy, nieprzyjemny, nieprzewidywalny i wręcz niebezpieczny.
24-02-2022 - Wojska rosyjskie zaatakowały Ukrainę.
Russians
In Europe and America, there's a growing feeling of hysteria
Conditioned to respond to all the threats
In the rhetorical speeches of the Soviets
Mr. Krushchev said we will bury you
I don't subscribe to this point of view
It would be such an ignorant thing to do
If the Russians love their children too
How can I save my little boy from Oppenheimer's deadly toy
There is no monopoly in common sense
On either side of the political fence
We share the same biology
Regardless of ideology
Believe me when I say to you
I hope the Russians love their children too
There is no historical precedent
To put the words in the mouth of the President
There's no such thing as a winnable war
It's a lie that we don't believe anymore
Mr. Reagan says we will protect you
I don't subscribe to this point of view
Believe me when I say to you
I hope the Russians love their children too
We share the same biology
Regardless of ideology
What might save us, me, and you
Is that the Russians love their children too
W Europie i Ameryce, narasta histeria
Uwarunkowana odpowiedzią na wszystkie zagrożenia
W retorycznych wypowiedziach Sowietów
Pan Chruszczow powiedział że was pogrzebie
Nie podpisuję się pod tym punktem widzenia
Trzeba być ignorantem żeby tak myśleć
Jeśli Rosjanie także kochają swoje dzieci
Jak mogę ocalić Chłopczyka ze śmiertelną zabawką Oppenheimera
Nie ma monopolu na zdrowy rozsądek
Po obu stronach politycznego muru
Dzielimy tę samą biologię
Niezależnie od ideologii
Uwierz mi, kiedy mówię do ciebie
Mam nadzieję, że Rosjanie także kochają swoje dzieci
Nie ma historycznego precedensu
Aby wkładać te słowa w usta Prezydenta
Nie ma czegoś takiego, jak wojna do wygrania
To kłamstwo, dlatego nie wierzymy już wcale
Pan Reagan mówi będziemy was chronić
Nie podpisuję się pod tym punktem widzenia
Uwierz mi, kiedy mówię do ciebie
Mam nadzieję, że Rosjanie także kochają swoje dzieci
Dzielimy tę samą biologię
Niezależnie od ideologii
Jedno co może ocalić nas, mnie i ciebie
to, że Rosjanie także kochają swoje dzieci
https://www.youtube.com/watch?v=wHylQRVN2Qs
Браття українці
Любі мої діти, мила, мамо й тату,
Я йду на війноньку нашу землю захищати.
Не плачте за мною, якщо в полі згину,
Все віддам за любу неньку нашу Україну!
Єднаємося, браття, в цю лиху годину,
Нехай ворог знає – ми за Україну.
Богу душу нашу віддамо єдину,
За нашую землю Священну Україну.
Богу душу нашу віддамо єдину,
За нашую землю Священну Україну!
Ми за ції степи, за ліси і гори,
За лани широкі, за Чорнеє море.
За Небесну Сотню, за Тараса брата,
За нашу свободу ми побороли ката!
З нами Свята Віра, з нами Бог і правда,
І ми проти того, щоб брат ішов на брата.
А якщо війною – тоді начувайтесь,
Нас ніщо не зупинить! Слава Україні!
А якщо війною – тоді начувайтесь,
Нас ніщо не зупинить! Слава Україні!
Не плачте за мною, якщо в полі згину,
Все віддам за любу неньку нашу Україну!
Не плачте за мною якщо в полі згину,
Все віддам за любу неньку мою Україну!
Bracia ukraińscy
Moje drogie dzieci, kochanie, matko i ojcze,
jadę na wojnę, aby chronić naszą ziemię.
Nie płacz za mną, jeśli umrę na polu,
oddam wszystko za którąkolwiek matkę naszej Ukrainy!
Zjednoczmy się, bracia, w tej złej godzinie,
Daj znać wrogowi - jesteśmy za Ukrainą.
Oddamy duszę Bogu samemu,
Za naszą ziemię Świętą Ukrainę.
Jedyną duszę oddamy Bogu,
Za naszą ziemię Święta Ukrainę!
Jesteśmy za tymi stepami, za lasami i górami,
Za rozległymi polami, za Morzem Czarnym.
Za niebiańską setkę, za brata Tarasa,
Za naszą wolność pokonaliśmy kata!
Święta wiara jest z nami, Bóg i prawda są z nami,
a my jesteśmy przeciwko bratu idącemu przeciwko bratu.
A jeśli wojna - to poczuj,
Nic nas nie powstrzyma! Chwała Ukrainie!
A jeśli wojna - to poczuj,
Nic nas nie powstrzyma! Chwała Ukrainie!
Nie płacz za mną, jeśli umrę na polu,
oddam wszystko za którąkolwiek matkę naszej Ukrainy!
Nie płacz za mną, jak umrę na polu,
oddam wszystko za moją kochaną Matkę Ukrainę!
https://www.youtube.com/watch?v=hfWkXJN9vC4
Wiosna 2022 w cieniu Ukrainy
Bobry pojawiły się w Bodakach...
...i kaczki
2 maja wieczorem urodziły się maluchy i następnego dnia zniknęły
Malarstwo podobnie jak muzyka to nieograniczone dziedziny
Sztuka jest kobietą
Roberto Ferri
Dario Ortiz Robledo
Anna Marinova
Hollis Dunlap
Giovanni Romagnoli
Lev Chistovsky
Joe Bowler
Allan Douglas Davidson
Ivan Slavinsky
Serge Marshennikov
Serhiy Reznichenko
Delphin Enjolras
Ramiro Ramirez Cordona
Karoly Lotz
Felice Casorati
Charles Gleyre - teacher of Monet...
Bernardino Palazzi
Francine Van Hove
Paul Sieffert
Adam Styka
Frederic Bazille - Reclining Nude 1894
Bryce Cameron Liston
Federico Zandomeneghi
Joan Marti Aragones
Emilio Gola
William Etty
Eric Wallis
Giuseppe Amisani
French School
George Grosz
William Russel Flint
Cayetano de Arguer Buigas
Fernand Toussaint
Franz Xaver Wolf
Emile Baes
Firmin Baes
Jacek Malczewski
Michael Alford
Alain Bonnefoit
Manuel Leonardi
Vitaly Tikhov
Peter Paul Rubens
Alexander Yakovlev
Zinaida Serebriakova
Moise Kisling
Paul Baudry
Maria Szantho
Konstantin Kacev
Hans Heyerdahl - Maria Magdalena
Amrita Sher-Gil
Mary Jane Ansell
Aurel de Loof
Herman Tulp
Ivor Helle
C.Mercie'- Eve
Dana Pond
Francisco Maura y Montaner
Angela Maximova
Manuel Leonardi
Louis Wolden Hawkins
Antonio Macedo
Miguel Angelo Avataneo
Trudy Good
Steve Hanks
Eve the first woman
Jean Jannel
Ivar Kamke
Ward George
Pierre Carrier- Belleuse
Angelo Asti
Bernardo Ariatta
Jeremy Lipking
Joaquin Agrasot
Laszlo Gulyas
Vasily Nesterov
Virgilio Tojetti
Ivan Gregorevitch Olinsky
August von Pettenkofen
William Adolphe Bouguereau
Janet Cumbrae Stewart
Giacomo Grosso
Roderic O'Conor
Maher Marcos
Guennadi Ulibin
Jose Antonio Garrucho Roncero
Kadebostany - Another sunrise
https://www.youtube.com/watch?v=V1oY-zrXKL0
Nieoczekiwanie pojawiły się pszczoły
Tony Iommi wygrał walkę z nowotworem
Afro dance - mieszkańcy Afryki mają w sobie to coś...
https://www.youtube.com/watch?v=RkDrAEinou4
Szczęście to coś do zrobienia, ktoś do kochania i nadzieja na coś.
Autor nieznany
Jakub Różalski
Susza. Od wiosny prawie nic nie pada. Sytuacja pogarsza się z każdym kolejnym dniem. Brak wody jest już odczuwalny.
Życie trwa tak długo, jak długo trwają nasze wzruszenia. Bez nich staje się tylko kurzem.
Emil Cioran
Piękny Świat
Padło mi auto na rondzie
Dymiło jak z filmu o Bondzie
Trzy pasy wolne nie szkodzi
Podjeżdża na tyłek i trąbi
Zachciało mi się umyć okna
Olsztyn i parter wieżowca
Mignęła mi koleżki siostra
Weź już ten płyn lepiej zostaw
Zatrzymał mnie kiedyś przechodzień
Dlaczego mu palę pod blokiem?
Trzy razy klepnął coś w Nokię (a ja)
Kupiłem domek na wiosce
Babka na lekcji mnie pyta
Dlaczego od szkoły się migam?
Teraz się zawsze zatrzymam
Jak widzę, że zakupy dźwiga
Za młody żeby mówić czy było warto
Zbyt stary żeby łamał strach
Tyle drzwi przede mną ciągle zagadką
Za nimi nowa talia kart
Droga, która będzie idealną
Daj mi mapę jeśli tylko znasz (jeśli tylko ją znasz)
Piękny świat, lubię zapomnieć, że zło nas dosięga
Wystarczy łza, czujności brak nigdy nie zwycięża
Nie wiem jak, omijać błędy cudzego sumienia
Mierzone w twarz, nie uniknę ran każdy już oberwał
Piękny świat lubię zapomnieć, że zło nas dosięga
Wystarczy łza, czujności brak nigdy nie zwycięża
Nie wiem jak, omijać błędy cudzego sumienia
Mierzone w twarz, nie uniknę ran każdy już oberwał
Ciągle o krok od zwycięstwa
Sto tysięcy godzin do szczęścia
Piach na za ostrych zakrętach
Sto powodów dziennie by przestać
Dobre intencje w złych miejscach
Naiwne spojrzenie na wszechświat
Teraz się zawsze potwierdza
Jak widzę w ich oczach ten ciężar
Łatwo się mówi, że przejdzie
Gorzej się znosi potknięcie
Nieważne którędy biegniesz
Przyzwyczaj do tego sumienie
Łatwo powiedzieć, że bezsens i wrócić na bezpieczny teren
Wystarczy nie wyjść przed szereg
Życie i tak prostsze nie będzie
Za młody, żeby mówić czy było warto
Zbyt stary, żeby łamał strach
Tyle drzwi przede mną ciągle zagadką
Za nimi nowa talia kart
Droga, która będzie idealna
Daj mi mapę, jeśli tylko znasz (jeśli tylko ją znasz)
Piękny świat, lubię zapomnieć, że zło nas dosięga
Wystarczy łza, czujności brak nigdy nie zwycięża
Nie wiem jak, omijać błędy cudzego sumienia
Mierzone w twarz, nie uniknę ran każdy już oberwał
Piękny świat lubię zapomnieć, że zło nas dosięga
Wystarczy łza, czujności brak nigdy nie zwycięża
Nie wiem jak, omijać błędy cudzego sumienia
Mierzone w twarz, nie uniknę ran każdy już oberwał
https://www.youtube.com/watch?v=bH28HGZ1SMI
Trudno żyje się w cieniu wojny. Początek jesieni chłodny i deszczowy.Wreszcie skończy się susza.
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia
Jonathan Carroll
Pełnia Księżyca nad Bodakami
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty
Dzień piąty
Dzień szósty
Dzień siódmy
Dzień ósmy
21-10-2022
Jesień 2022
Jeśli przyszła radość, lepiej przyjąć ją, niż bać się, że pewnego dnia się skończy.
Paulo Coelho
23-10-22
24-10-22
25-10-22 - coraz mniej ale jednak...
26-10-22
27-10-22
28-10-22
31-10-22
Dwa grzyby
1-11-22
11-11-22
Wszystkich Świętych 2022
Araukaria chilijska - Irlandia
Im mniej człowiek wie, tym łatwiej mu żyć. Wiedza daje wolność, ale unieszczęśliwia.
Erich Maria Remarque
Wojna jest kobietą.
Marcin Kudełka nie żyje - 24-11-2022
https://www.youtube.com/watch?v=2QkzUB5S9f4
Jeremy Lipking A za oknem zima
Nie żyje Maxi Jazz - wokalista Faithless
How can I change the world if I can't even change myself ?
I cannot change the way I am ?
I don't know, I don't know.
https://www.youtube.com/watch?v=Fy9PCkoRhxk
Annie Spratt
Boże Narodzenie 2022 - Ukraina
Kadebostany - genialne dziewczyny - 31-12-2022
https://www.youtube.com/watch?v=AHuTojAWfDQ
Luty 2023
Nieśmiało nadchodzi wiosna.
Dziwna Wielkanoc w tym roku - śnieg i mróz.
Zbliża się koniec kwietnia. Chłodno, deszczowo i wietrznie.
Wiosenne kaczki - 27- 04 - 23
Halina Frackowiak - Ktoś - 1970
Może nawet byłeś blisko
Może nawet tu
Może w oczach twoich wszystko
Było, jak ze snu
Może wtedy Ty i ja mogło znaczyć my
Może dla nas śpiewał wiatr
Może dla nas stawał świat, kto wie
O tak! Potem była pierwsza noc
Potem pierwszy wspólny rok
Potem pierwszy długi list, że już
Chciałam żebyś był mym chłopcem
Tylko Tobie dziś
Chciałam oddać moją miłość
Kiedy miałeś przyjść
Ale zabrał mi ją ktoś
Komuś dałam już
Wziął, jak swoją, dobrze wiesz
Kamień w wodę, rób co chcesz, co chcesz
O tak! Była wtedy piękna noc
Nagle przyszedł obcy ktoś
Moje serce zabrał gdzieś i już
Dlaczego przyszedłeś tak późno
Dla Ciebie tak biło me serce
Dla Ciebie chowałam najlepsze
Dla Ciebie zostało coś jeszcze
Dlaczego przyszedłeś tak późno
Dla Ciebie tak biło me serce
Dla Ciebie chowałam najlepsze
Dla Ciebie zostało coś jeszcze
Jan Tomasz
https://www.youtube.com/watch?v=1gd-yvKgB2s
Kwiecień chłodny, maj chłodny. Ale kilka dni raczej letnich niż wiosennych.
Predator przepadł na kilka dni. Na szczęście nic się nie stało.
AI Art - Kiedy nadejdzie lato?
Al Art - A może byśmy tak najmilszy...
Elephant Revival - White Rabbit - Live at Red Rocks
The psychedelic tune is perfectly suited by Bonnie Paine's signature vibrato.
Psychodeliczna melodia doskonale pasuje do charakterystycznego vibrato Bonnie Paine.
https://www.youtube.com/watch?v=MarQVlEAmBA
Pierwsze grzyby 2023
Nadeszła fala upałów
Ania
Tomek
Początek września i nadal upalnie
Pomału nadchodzi jesień - patrzysz w okno...
Trochę chłodniej - więcej grzybów
Koniec października - zimno i deszczowo.
Kate Bush i Hounds of Love to bardzo ważna płyta w historii muzyki.
https://www.youtube.com/watch?v=xRnT9_eSVYM
1-11-2023 Wszystkich Świętych melancholia jesienna
Bryan Ferry Tara Live in Lyon 2013
https://www.youtube.com/watch?v=SHK1S9UnSKs
Więc to nie tak jak było w książkach...
Serhiy Reznichenko i jego kobiety
Józef Chełmoński - Krzyż w zadymce
Przełom listopada i grudnia to nieoczekiwane nadejście zimy - śniegowo, wietrznie i mroźno.
Jak mroźna musi być zima dla tych, którzy nie mają ciepłych wspomnień.
Grudzień 2023
Boże Narodzenie 2023 Barbara Szuniewicz
Jest Nowy Rok 2024 - Janita Haan - Living a lie
People, yes, what do you see
They don't even know how we feel
Oh so many times I feel like passing by
Oh you know I'm living a lie
But when you see me
Please don't ignore me
This feeling that I have deep inside
Just cannot be denied
The way you rock me
The way that you roll me, woman
Just cannot be described
Why sympathize with me
Don't you ever lie to me
Don't you play with the way that I feel
But she's my lady
My whole special lady
She, she make my feeling so real
Oh so very real
So now you know how my life goes
Now you've gone away I'm living a lie
Now you can see
Just how much you meant to me
And you know why I'm living a lie
https://www.youtube.com/watch?v=_5dkcR8bqZ4
Powoli piękno zimy przeradza się w jej uciążliwość. Kilkudniwe, prawie 20 stopniowe mrozy nie należą do przyjemności. Świat staje się nieruchomy. Trzeba przetrwać.
"Ktoś drugi dalej śpi, i nagle mówimy sobie:"Jeśli oddech ten, dla mnie jedyny na świecie, nagle by ustał, czy świat dalej byłby taki sam - niebo i przejrzystość wody, i blask słońca, i szmer deszczu, i cień u stóp platana? I czy oznaczałoby to siłę czy słabość, gdyby świat nie uległ zmianie?"
Anne Philipe
Robert W. "Finus"
Wielkanoc 2024
Słabo. Szpital wykluczył mnie z codziennego życia. Zrobiło się lato. Urodziły się kaczki ale podczas mojej nieobecności.
Pobyt w szpitalu to odrębna opowieść.
Jest 09-03-2018 - piątek. Nad ranem usłyszałem znajome głosy. Po kilku spojrzeniach na pobliskie drzewa zauważyłem właścicieli tych pogwizdywań. Przyleciały szpaki. To o tydzień później niż w ubiegłym roku.
Wróciły szpaki.
Kolejny dzień jeszcze cieplejszy. Przebudziły sie ryby w stawie. Zaczyna się duży ruch w przyrodzie.
Odnaleziono nieznane zdjęcia.
Mała piękna Żaba o niebieskich oczach
Trochę większa Żaba
Uciekinier z Bartnego i Forest
Poranek przed domem
Mała piękna Żaba o niebieskich oczach
Odpoczynek
Spacer z dozwoloną prędkością
Porównanie
Znalezione dzisiaj
Janis Joplin
I jeszcze jedno
Forest gotowy do zabawy
Moja łąka
Widzę wszystko
Dzisiaj rano dotarła smutna wiadomość. Stephen Hawking nie żyje.
"Patrz w niebo a nie pod nogi"
Stephen Hawking
Aura pogodowa nas nie rozpieszcza. Wróciły mrozy. Dzisiaj rano było -5 stopni. Zauważyłem, że jak czegoś bardzo chcę to wtedy jest dokładnie odwrotnie. W przyrodzie jest wiosna ale co z tego jak jest potwornie zimno.
Mróz nadal się utrzymuje. Jest nawet większy. Od rana sypie śnieg. Można powiedzieć, że po raz kolejny nas zasypało. To było już drugie przyjście wiosny. Może następnym razem?
Poniedziałkowy poranek zwiastował same nieszczęścia. Po porannej kawie przyszedł czas na odśnieżanie. Dwudniowe opady śniegu zrobiły swoje. Przekopanie się do drogi zajęło mi sporo czasu a pozostała jeszcze rzecz najważniejsza czyli garaż. Tu nastąpiła miła niespodzianka ponieważ garaż został już odśniezony przez pług, który wczesnym rankiem zmierzał do Bartnego. Lata edukacji zaczęły przynosić wymierne efekty. W międzyczasie odkryłem, że właśnie tej nocy odwiedziła mnie wydra. Szczątki karpia leżały na dnie stawu. Kiedy wchodziłem do domu zauważyłem kolejne szczątki. Tym razem był to kos, który zapewne został upolowany przez kota. Wczoraj jeden, dzisiaj drugi. To znaczy, że w tym roku nie będzie małych kosów. Wygląda na to, że z kotami będzie duży problem i będziemy się bardzo kłócić. Ciężki poranek.
Pogoda w najbliższych dniach się ustabilizowała. Dni są słoneczne i ciepłe. Jednak noce są bardzo zimne. Śnieg topi się pomału ale jest go naprawdę bardzo dużo. Szpaki gdzieś przepadły. Nawet nie myślę o wiośnie.
Przez Wołowiec przepływa rzeczka/strumyk o nazwie Rej. Ciekawe.(mapa z 1980 roku)
Kiedy dzisiaj rano rozpalałem w piecu, znalazłem oryginalne zdjecie rysunku Dziadka Lipowicza.
Dzisiejszy dzień jest bardzo ciepły. Pierwszy raz w tym roku poczułem wiosnę, zapach ziemi po zimie. Obudziły się żaby a to oznacza, że za kilka dni będzie ochłodzenie.
Żaba trawna
Wielkanoc 2018 - zimno, deszczowo, śniegowo i wietrznie.
Pierwszy raz w tym roku jest ciepła noc i ciepły dzień. Bezwietrznie, słońce. Żaby złożyły skrzek. Ptaki się kręcą i wyśpiewują rózne melodie. Zakwitły krokusy. Chyba trzeba przywitać wiosnę już na dobre. A zatem udało się przetrwać zimę.
Krokusy - 8-04-2018
Wiosna. Najpiękniejsze co może się przydarzyć to poranki i wieczory. Świat czekał na to ciepło. Wszystko buchnęło i zapachniało.
"Zanim nasze ciało rozpłynie się w ziemi, nasz umysł rozpływa się w muzyce"
"Na zachodzie bunt oznaczał antykapitalizm. Dla tych co dorastali w komunizmie, bunt był czymś innym"
Ciekawe myśli, zwłaszcza ta druga. Wywalczyliśmy wolność ale jednocześnie kapitalizm. Teraz ludzie nagle stali się antykapitalistami. To zjawisko miało jednak miejsce na Zachodzie 50 lat temu. Jak widać w rozwoju nie można od razu przeskoczyć kilku pięter. Każde społeczeństwo musi przejść dokładnie ten sam szczebel. Jeżeli teraz staliśmy się antykapitalistami to musimy uważać żebyśmy nie utracili wolności bo to całkiem prawdopodobne.
Jedną z istotnych rzeczy w związku dwojga ludzi jest potrzeba zajęcia się samym sobą. Innymi słowy, dopiero wówczas kiedy możesz spełniać się w dziedzinach dla siebie ważnych, a niekoniecznie związanych ze związkiem uczuciowym, zyskujesz energię życiową, którą możesz przekazywać drugiej osobie i wnosić we wspólne życie.
Forsycja
Mirabelka
Jestem tylko...
Może za bardzo mnie wyidealizowałeś, uczłowieczyłeś
Mówiłeś, że jestem piękny, te kropki, plamki, ten zapach i te oczy
Ale ja nie wiem co to znaczy...
Żyję tylko tu i teraz, nie myślę co będzie jutro, nie wiem czy w ogóle myślę...
Jestem tylko psem...
Owszem, jest mi dobrze z tobą
Dałeś mi poczucie wolności
Głaskałeś mnie i tarmosiłeś
Ale nie przesadzajmy...
Jestem tylko psem...
Być może oprócz spotkania z tobą
Nic lepszego w życiu nie mogło mi się przytrafić, być może...
Jednak ten problem, pozostawiam do rozwiązania tobie...
Jestem tylko...
kwiecień 2018
Jeszcze trochę wiosny
Im bardziej lubię siebie, tym mniej czepiam się innych.
Mądrość, to połączenie wiedzy i miłości.
Sara Maitland
Gadam dużo, śmieję się ciągle, palę jak smok, ludzi uwielbiam i jestem w stanie wiele dla nich poświęcić. Ale lubię być sama, bez nikogo w pobliżu.
Bez w tym roku zakwitł wyjątkowo pięknie.
Po upalnych dniach przyszła pora na ochłodzenie. Aura zrobiła się też deszczowa. To dobrze bo ziemia była już stęskniona wody. Można powiedzieć, że wiosna przekształciła się w pewnym momencie w lato.a to zdecydowanie za wcześnie. Wysokim temperaturom towarzyszył ogromny wysyp kleszczy. Biedne koty stały się ich ulubionym celem. Pojawiły się również żmije i to w sporej ilości. Szpaki uwijają się przy karmieniu maluchów. Od czasu do czasu słychać krakanie kruków i piski jastrzębi i myszołowów. W stawie zamieszkały kaczki a a karasie przystąpiły do tarła. Życie rozwija się w pełnej krasie.
Ostatnie dni to sporo prozaicznych kłopotów. Problemy z wodą, samochodem, jakieś usterki w domu. Przedmioty nie dają zapomnieć o sobie i bardzo często potrafią zniewolić człowieka.
Nowi mieszkańcy stawu
Żmijka bodakowa
Jane - Ekspectation - 1977 Live
Ciągle to nucę wieczorami.
https://www.youtube.com/watch?v=P5Np-PWFWDA
Przyszły ból jest częścią teraźniejszego szczęścia. Tak to działa.
Jak zawsze o tej porze maja nastąpiło załamanie pogody i ochłodzenie. Pada deszcz, jest zimno i wietrznie. Trzeba palić i kiedy już dom się nagrzeje, robi się przytulnie i ciepło. Młode szpaki lada moment opuszczą gniazda. Często dzieje się tak podczas bardzo złej pogody. Jest to dla nich prawdziwe wyzwanie i walka o przeżycie. Deszcz i wiatr nie są w tym momencie pomocne. Drapieżniki czyhają na małe pisklęta a i koty mogą też mieć coś do powiedzenia.
Młody szpak
Niebo nad domem podlega ciągłym zmianom. Orion odszedł już dawno. Przywitam go ponownie późną jesienią. Pojawiła się natomiast Wielka i Mała Niedźwiedzica z Gwiazdą Polarną. Wszystko wokół podlega ciągłym zmianom i ciągłemu ruchowi. Tak się dzieje od milionów lat.
Wielka Niedźwiedzica
"Nie mam nadziei,
że ktoś mnie tu odwiedzi
w tej chatce w górach.
Gdyby nie moja samotność,
byłoby ciężko mi żyć."
Grążel żółty rozrasta się coraz bardziej każdego roku.
Akacja afrykańska świetnie rośnie w Bodakach
Prawdę mówiąc nie było wiosny. Od razu zrobiło się lato. Upały dają się we znaki. Dobrze, że noce nie są tak gorące. Świat się zmienił, zazieleniał, rozkwitł wszystkimi kolorami. Pojawiły się pierwsze grzyby. Od wczoraj pada ale jest bardzo ciepło, prawie jak w lasach tropikalnych. Czasami myślę, że życie nie "smakuje" już tak jak dawniej.
Pierwszy dzień kalendarzowego lata. Aura tropikalna. W nocy burze i deszcz. Ranek chłodny, wręcz zimny.
Pogoda zdecydowanie determinuje działalność człowieka w tym miejscu. Nadal jest deszczowo chociaż nastąpiło niewielkie ocieplenie. Wigotność powietrza jest bardzo duża. Działa to niekorzystnie generalnie na wszystko. Na razie nie mogę cieszyć się ze swoich wieczorów i nocnego nieba.
I am free
Free like the river
Flowing freely through infinity
Free to be sure of
What I am and who I need not be
Free from all worries
Worries prey on oneself's troubled mind
Freer than the clock's hands
Tickin' way the times
Freer than the meaning of free that man defines
Life running through me
Till I feel my father God has called
Me having nothin'
But possessing riches more than all
And I'm free
To be nowhere
But in every place I need to be
Freer than a sunbeam
Shining through my soul
Free from feelin' heat or knowing bitter cold
Free from conceiving the beginning
For that's the infinite start
I'm gone - gone but still living
Life goes on withouta beating heart
Free like a vision
That the mind of only you can see
Freer than a raindrop
Falling from the sky
Freer than a smile in a baby's sleepin' eyes
I'm free like a river
Flowin' freely through infinity
I'm free to be sure of what
I am and who I need not to be
I'm much freer - like the meaning of the word free that crazy man defines
Free - free like the vision that
The mind of only you are ever gonna see
Free like the river my life
Goes on and on through infinity
Jestem wolny
Wolny jak rzeka
płynąca swobodnie przez nieskończoność
Wolny, by być pewnym
kim chcę być i kim być nie chcę
Wolny od wszelkich zmartwień
Zmartwienia modlą się do własnych
niespokojnych umysłów
Bardziej wolny niż zegarek
odmierzający drogę czasu
Bardziej wolny niż pojęcie wolności
definiowane przez człowieka
Życie biegnie przeze mnie
dopóki poczuję, że wzywa mnie mój Ojciec Bóg.
Nic nie mam
Ale posiadanie znaczy więcej niż wszystko inne
A ja jestem wolny
Aby być nigdzie
ale w każdym miejscu muszę być
bardziej wolny niż promień słońca
świecący w mojej duszy
wolny od uczucia gorąca albo przeraźliwego zimna
wolny od początku poczęcia
od którego zaczyna się nieskończony start.
Odszedłem - odszedłem, ale wciąż żyję
Życie toczy się bez bicia serca.
Wolny jak wizja,
którą tylko umysł może zobaczyć.
Bardziej wolny niż kropla deszczu
spadająca z nieba
bardziej wolny niż uśmiech śpiącego dziecka.
Wolny jak rzeka
płynąca swobodnie przez nieskończoność.
Wolny by być pewnym
kim jestem i kim być nie chcę
Wolny od wszelkich zmartwień.
Jestem bardziej wolny niż znaczenie tego słowa.
Wolny jak rzeka mojego życia
płynąca w nieskończoność.
https://www.youtube.com/watch?v=UAz9Q99ryMY
be free
3 lipca 2018 - ten wieczór to wspominanie ostatnich godzin związanych z Forestem. Zapaliłem świeczkę i porozmawiałem z nim chwilę. Noc bardzo chłodna ale niebo usłane gwiazdami. Czas nieubłaganie zaciera wspomnienia. Nie czuję bólu ani smutku ale cząstka mojego serca jest pusta.
Forest umierał. Trwało to całą noc. Kiedy pierwsze promienie wschodzącego słońca ogrzały ziemię Forest już nie żył. Wokół nas jest ciągły ruch. Jedno życie odchodzi, drugie przychodzi. Wszystko się porusza, przemieszcza, pędzi. Nie ma nic stałego. To tylko kwestia czasu.
"Chodziłam z pokoju do pokoju we wszechświecie mieszkania, tak jak chodziłby po ulicach Paryża czy Nowego Yorku ktoś, kto sam jeden wiedziałby, że nadchodzi koniec świata. Koniec świata-twoja śmierć. A równocześnie zdawałam sobie boleśnie sprawę do jakiego stopnia świat będzie dalej, bez ciebie, istniał."
"Tak, to było uczucie nieszczęścia. Potem poznałam uczucie buntu i gniewu i postanowiłam, że potrafię zbudować sobie szczęście."
"Wiem, że życie jescze mnie pociąga. Nie chcę uwolnić się od ciebie, chcę siebie ocalić."
Głód - XXI wiek - gdzie jesteśmy?
Myślę, że gdyby Jacek Kaczmarski żył, napisałby kolejną "Obławę"
Jednak zawsze można posłużyć się już istniejącymi tekstami.
No i w ten sposób historia kołem się toczy.
"Myśli brat, że bezpieczny, skoro schronił się w las,
Lecz go ściga nie bóg! Ściga człowiek!
Śmigieł świst nad głowami, grad pocisków i wrzask,
Co wyrywa źrenice spod powiek!
Strzelców twarze pijane w drzew koronach znad luf,
Wrzący deszcz wystrzelonych ładunków!
To już nie polowanie, nie obława, nie łów!
To planowe niszczenie gatunku!
Z rąk w mundurach, z helikopterów
Maszynowa broń wbija we łby
Czarne kule i wrzask oficerów:
Wy nie wilki, nie wilki już wy!"
Czwarta "Obława" napisana była już w wolnej Polsce ale pointa wcale nie jest obiecująca.
"Niejeden z was, co się na miskę łaszczy
Zapominając swoje niespokojne sny -
Wie wszak, że bije ręka, która głaszcze,
Na pierwszy objaw jedynego zewu krwi.
Skomleć o łaskę - niegodne psa, ni wilka,
Dać się tresować i na rozkazy czekać!
Nasza ma być najkrótsza życia chwilka,
I być wyborem - przyjaźń do człowieka...
Wilk wolny - wyje, na smyczy pies - skowycze
I bać się musi i swoich braci straszyć.
Myśliwy jeszcze ma broń i trzyma smycze,
Lecz las jest nasz i łąki też są nasze!"
Smutna wiadomość.
Philip John Hiseman, drummer and producer, born 21 June 1944, died 12.
New York Times
28-06-2018
Jon Hiseman: Master drummer and Colosseum founder who pioneered progressive rock.
Colosseum Live - Lost Angeles - 1971.
Deszcz pada od kilkunast dni. Całe szczęście, że jest w miarę ciepło.
JAN SZYMAŃSKI
Żołnierska śmierć
por. Eugeniusza Kloca-( brat mojej matki ).
Niezapomniany kronikarz Ludowego Wojska Polskiego — Alojzy Sroga, jedną ze swoich audycji nadanych w Polskim Radiu poświęcił porucznikowi Eugeniuszowi Klocowi z Płocka. Eugeniusz Kloc, wnuk powstańca z 1863 roku urodził się 10 grudnia 1910 roku w Potoku Wielkim (dawny powiat Janów Lubelski), gdzie ojciec był kierownikiem szkoły. Jako najstarszy syn z pięciorga rodzeństwa uczęszczał do gimnazjum w Lublinie. Po ukończeniu 4 klasy zdał egzamin do Korpusu Kadetów nr 2 w Chełmnie, a następnie kontynuował naukę w Szkole Podchorążych Artylerii w Toruniu, której absolwentem został w 1933 r. W tym samym roku skierowano go do służby w 8 pułku artylerii lekkiej w Płocku. Był doskonałym jeźdźcem. Uczestniczył w wielu konkursach hippicznych na terenie kraju, odnosząc liczne sukcesy. Rywalizował m. in. z mjr. Henrykiem Dobrzańskim („Hubalem").Starsi płocczanie pamiętają go jadącego na czele oddziałów konnych 8 pułku artylerii w czasie defilad z okazji 3 Maja. Na przełomie 1938/39 r. został skierowany do Flotylli Rzecznej w Pińsku, a wiosną 1939 roku przeniesiono go do Gdyni. Wkrótce, 29 czerwca 1939 r. w kościele św. Stanisława w Płocku zawarł związek małżeński z płocczanką Marią Haliną Ogińską. Zbliżała się wojna. Trwały przygotowania do odparcia wroga. Stanisław Strumph-Wojtkiewicz w książce "Alarm dla Gdyni" tak pisał na ten temat: „Łatano braki na własną rękę. Zarządzona na ranek dnia 24 sierpnia mobilizacja alarmowa zastała dywizjon artylerii lekkiej bez przyrządów celowniczych do dział 75 mm". Kapitan Wacław Tym wspominał: „Sytuację uratował porucznik artylerii Eugeniusz Kloc, który dnia 25 sierpnia z własnej inicjatywy wyjechał do Warszawy i — wystarawszy się o przyrządy celownicze — wrócił dnia 28 sierpnia". Następnie brał udział w bojach o Oksywie, wyróżniając się odwagą. Po upadku Gdyni dostał się wraz ze współtowarzyszami do niewoli. O jego późniejszych losach rodzice dowiedzieli się z korespondencji wysyłanej początkowo z obozu jenieckiego w Prenzlau, a następnie z obozu w Neubrandenburgu. Ostatnie listy nadeszły z oflagu II D w Gross-Born. W tymże obozie działała polska jeniecka organizacja ruchu oporu, którą dowodził pułkownik dypl. Józef Witold Dzierżykraj-Morawski. W skład sztabu wchodzili ponadto: mjr. Konrad Rogaczewski, mjr. Zygmunt Hołubski, mjr. Bronisław Wandycz., por. Jan Kubik oraz por. Eugeniusz Kloc, który przyjął pseudonim „Brzoza". Odznaczył się szczególnie w akcji wywiadowczej, a współpracownicy określali go „szatan nie człowiek" z uwagi na szczególne zasługi w prowadzonych akcjach. Sztab płk. Morawskiego utrzymywał stalą łączność z polskim ruchem oporu w kraju za pomocą radia i łączników. Oflag II D w Gross-Born był podporządkowany tajnej organizacji „Bataliony Odry", działającej od 1942 r. na terenie Pomorza Zachodniego. Podlegały bydgoskiemu inspektoratowi pomorskiego okręgu Armii Krajowej. Głównym ich zadaniem był sabotaż i dywersja na tyłach wroga, zwłaszcza
na kolei oraz zamachy na funkcjonariuszy Gestapo. Wśród współpracowników sztabu należy wymienić francuskiego aspiranta Janusza Szajbo, Polaka z pochodzenia, który pełnił funkcję pisarza w międzynarodowym szpitalu dla jeńców w Czarnem. Nieocenione usługi oddał też podoficer załogi obozowej — Ernst Heim, Mazur pochodzenia polskiego, który wykradał mapy z ,Abwehry. a po odrysowaniu interesujących wywiad obiektów, wkładał na właściwe miejsce. Zbierał też informacje o rozkazach otrzymywanych przez komendanturę obozu.
Przenosił grypsy i paczki. Na początku lipca 1944 r. por. Eugeniusz Kloc odebrał przez radio komunikat, którego treść zobowiązywała go do rozesłania odpowiednich instrukcji w teren. Instrukcje te, wypisano na zwitkach cienkiego papieru i ukryto w tutkach amerykańskich papierosów. Następnie zmieszano je z prawdziwymi papierosami i zapakowano w paczkę, którą jeńcy-furmani dowożący chleb do oflagu mieli dostarczyć bosmanowi —
Jerzemu Kąkolowi w Szczecinku. Furmani bosmana nie zastali. Paczkę przejął agent Gestapo, który oświadczył, że bosman polecił mu ją odebrać. W kilku papierosach gestapowcy znaleźli zwitki zapisanego papieru. Była to instrukcja dla „Batalionów Odry" wydana w związku z wybuchem powstania w Warszawie, niezbity dowód powiązań Oflagu II D z władzami zbrojnego podziemia w kraju. Według innej wersji dekonspiracja nastąpiła wówczas, gdy Gestapo aresztowało łączniczkę z kraju, która nie wytrzymała tortur i wydała Ernsta Heima, u którego był punkt kontaktowy. Nieludzko torturowany Mazur, podoficer niemiecki załogi obozu, nie wydał nikogo. Został powieszony na haku.
Gestapo z Bydgoszczy nie poprzestało na ujawnieniu kontaktów z ruchem oporu w kraju i prowadziło nadal śledztwo. Aresztowano około 40 najbardziej aktywnych działaczy „Odry".
Byli wśród nich min. płk W. Dzierżykraj-Morawski, mjr. Z. Hołubski. mjr. B. Wandych, por. E Kloc, aspirant J. Szajbo. Ostatecznie płk. Morawski, mjr Z. Hołubski, mjr B. Wandycz, por. w Gross-Born po długim śledztwie (Piła, Szczecin, Police) Gestapo przetransportowało w październiku 1944 r. do obozu koncentracyjnego w Mauthausen. W dniu przybycia do obozu całą grupę ustawiono pod „murem śmierci". Oznaczało to egzekucję. Po kilku godzinach przyszedł rozkaz, aby polskich oficerów skierować na blok. Rozebrano ich z mundurów, ubrano w łachmany i wpuszczono na blok XIX. Niezdrowego już wówczas Eugeniusza Kloca poznał jeden z więźniów i postarał się o umieszczenie go w baraku dla chorych. Polska służba sanitarna postanowiła go uratować, podając za zmarłego. Eugeniusz Kloc zapytał przekazującego mu tę wiadomość sanitariusza czy w ten sam sposób można ocalić także życie jego współtowarzyszy. Niestety — uratować można było tylko jednego więźnia. Wobec takiej sytuacji porucznik Kloc nie chciał opuścić swoich współtowarzyszy.
Oficerowie polscy przebywali w Mauthausen około miesiąca. 9 listopada 1944 r. pisarz blokowy Dziarski (lub Zdziarski) z Poznania zebrał oficerów i oświadczył: „Z Abwehry nadszedł rozkaz, za pół godziny pluton egzekucyjny esesmanów dokona na was egzekucji".' Wszyscy Polacy przebywający w bloku XIX zebrali się w tzw. pomieszczeniu dziennym. Ksiądz franciszkanin ojciec Wilk-Witosławski wyspowiadał oficerów, po czym wszyscy w eskorcie esesmanów odeszli na plac apelowy. Porucznika Eugeniusza Kloca wraz z majorem Zygmuntem Hołubskim —ciężko chorych, wywleczono z łóżek i w wózkach szpitalnych przywieziono na egzekucję. Płk. W. Dzierżykraj-Morawski, mjr. Z. Hołubski,
mjr. Br. Wandycz, por. E. Kloc, aspirant J. Szajbo — zginęli od strzału w tył głowy."
Później zaczął dymić komin pieca krematoryjnego. W Mauthausen zamordowano ponad 100 żołnierzy „Batalionów Odry".
PRZYPISY
1. Audycja została nadana 1 listopada 1968 r.
2. Relacja Marii Kloc-Mazurkiewicz — siostry por. E. Kloca.
3. Strumph-Wojtkiewicz S. Alarm dla Gdyni. Warszawa.
1984. s. 84.
4 Tamże. s. 84—85.
5 W.T.K.. 1979. nr z 21 X s. 7.
6 Sadzewicz M., Oflag II D Gross-Born. Warszawa
1977. s. 144.
, W.T.K., op. cit. s. 7.
6 Egzekucję obserwował przez wziernik w drzwiach
jeden z więźniów zatrudnionych w obozie jako sanitariusz.
Na moim biurku stoi niewielka fotografia wujka Gienka.
Porucznik Eugeniusz Kloc
Porucznik Eugeniusz Kloc na czele defilady z okazji 3 Maja - oddziały konne 8 pułku artylerii - lata 30.
Dzisiaj myślałem o dziadkach Lipowiczach - Janina i Włodzimierz
Trochę nas dzisiaj zalało - dawno tak nie było - 22-07-2018 godz.17.00
Historia życia dziadka Włodzimierza Lipowicza jest jedną wielką niewiadomą. Byłem zbyt mały żeby cokolwiek zrozumieć albo cokolwiek zapamiętać. Byłem za mało dociekliwy bo nie mogłem być inny. Kiedy dorastałem dziadek już nie żył. Pamiętam jego nienaganny wygląd, szlachetną twarz i przestrzeganie zasad zachowania. Był doskonałym rysownikiem. Niektóre rysunki przetrwały do dnia dzisiejszego.
Wśród zawirowań wojennych losy jednych ludzi komplikują się bardziej niż innych. Ten przypadek dotyczył w pełni życia dziadka Lipowicza. Z dokumentów wynika, że Włodzimierz Lipowicz urodził się 26-05-1897 roku w Kazaniu. W okresie międzywojennym mieszkał już w Polsce. Uciekał z Rosji. Dlaczego? Kiedy?Czy sam, czy z kims? Czy z rodziną a może ze znajomymi? W pewnym momencie pojawiła się w rodzinie koncepcja, że Włodzimierz Lipowicz spokrewniony był z rodziną Romanowów. Nazwisko Lipowicz nie było jego prawdziwym nazwiskiem. To było pewne. Jeżeli to było pewne to inne dane mogły być również wątpliwe. Nikt o niczym nie mówił ale w pamięci starszych osób ode mnie utkwił fakt, że babcia Janina bardzo często bała się różnych sytuacji i różnych osób. Dopiero po śmierci dziadka osiągnęła względny spokój. Co może ukrywać człowiek, bojąc się, że prawda może ujrzeć światło dzienne i jest to śmiertelnie niebezpieczne? Nie wiem i nigdy się nie dowiem. Może coś wiedziała ciocia Marysia, która była świadkiem w odtworzeniu aktu małżeństwa dziadków, może, i dlatego w rodzinie pojawiły się szepty o pokrewieństwie z Romanowymi. Jeżeli nawet, to jakie pokrewieństwo, bliższe, dalsze i dlaczego dziadek musiał uciekać zostawiając za soboą całą tożsamość, bez możliwości wyjawienia jej w przyszłości. Jakim to musi być ciężarem dla osoby, która zapewne chciałaby się podzielić taką wiedzą z bliskimi ale bojąc się, żyjąc w strachu, unika takiego postępowania. Na pewno wiedziała o tym babcia Janina ale przez całe swoje życie nie zdradziła ani słowa - chyba, że księdzu przed śmiercią, bo wyszedł od niej strasznie zmieszany i pełen podziwu - mówiąc jaką jest niesamowitą i niespotykaną kobietą. Dziadek Włodzimierz Lipowicz otrzymywał raz w roku, na święta Bożego Narodzenia kartkę z Moskwy od Mikołaja Modryńskiego. Nie wiemy kto to. Dziadek był doktorem filozofii Politechnki Warzawskiej. Z dziadkiem Włodzimierzem Lipowiczem nie łączą nas więzy krwi. Kiedy babcia Janina poślubiła dziadka Włodzimierza, miała juz syna Bolesława, mojego ojca. Bolesław był synem Andrzeja Reja ułana z okresu wojny z Rosją. Często bywała albo pomieszkiwała w Warszawie. Kiedyś, spacerując po mieście spotkała Ignacego Mościckiego, który w niezwykle uprzejmy sposób ją pozdrowił i ukłonił się.
Włodzimierz Lipowicz
Kartka do Włodzimierza Lipowicza od Mikołaja Modryńskiego
Wydaje mi się, że z przyrodą w tym roku dzieje się coś dziwnego. Liście na drzewach pomału zaczynają żółknąć, pewne kwiaty i krzewy już zakwitły a powinny kwitnąć we wrześniu. Na dodatek niektóre ptaki nie mają po raz drugi potomstwa. Co to może oznaczać? Zobaczymy.
Rodzina Romanowów krąży wokół mnie od kilku dni. Dzisiaj trafiłem na wywiad z pewnym historykiem z U.J. Padły tam ciekawe słowa, które mogłyby wskazywać na motyw ucieczki z Rosji dziadka Lipowicza. W całej historii o dziadku brakowało mi motywu ucieczki. Przyznam,że fakt wybuchu rewolucji nie jest dla mnie motywem wyjazdu albo ucieczki. Wiele osób prowadzi dalej swoje życie chociaż jest ono bardzo niepewne i kruche. Autor wywiadu stwierdził, że prawie cała bliska rodzina cara Mikołaja została zamordowana. W tej sytuacji ucieczka byłaby wskazana lub wręcz konieczna. Jednak trudno mi sobie wyobrazić, że dziadek Włodzimierz Lipowicz mógł należeć do bliskiej rodziny Romanowów. Gdyby tak było to wszystkie dokumenty, które są w moim posiadaniu na pewno nie mogą być wiarygodne. Nie można zmienić tylko nazwiska ale wszelkie inne dane również powinny być mistyfikacją, zwłaszcza jeżeli chodzi o ratowanie życia. To może być nieprawdopodobna historia.
Dzisiaj rano mieliśmy odwiedziny małego, młodego liska.
Oglądanie całkowitego zaćmienia Księżyca.
Jeszcze jedno zdjęcie małego Foresta
Jest ciepło. W nocy temperatura nie spada poniżej 20 stopni. Bardzo duża wilgotność. Klimat tropikalny. Niebo lekko zachmurzone. Kiedy słońce schowało się za horyzontem wyszedłem przed dom. Kawa o tej porze? Czemu nie. Na niebie kłębiły się chmury i chmurzyska. Przychodziły i odchodziły. Nie wiadomo skąd i nie wiadomo dokąd. Zmieniały tylko swoje kształty i pędziły w sobie tylko znanym kierunku.
Upały nadal się utrzymują. Bliskość rzeki przychodzi na ratunek.
Zbliża się koniec sierpnia. Ciepło ale noce i poranki zdecydowanie są chłodniejsze. Nadchodzi wrzesień i pomału zawita do nas jesień. Jak zawsze póżnymi wieczorami przesiaduję przed domem. Jeżeli niebo jest bezchmurne, podziwiam gwiazdy mrugające do mnie z oddali. Jest cicho i spokojnie. Rzeka szumi łagodnie a woda pobłyskuje w świetle księżyca. Rozmyślam o ostatnich tygodniach, niezwykle pracowitych i pełnych gości. Czasami gdzieś z oddali dochodzą do mnie ciche pohukiwania sowy. Nadchodzi noc, ze wszystkimi jej tajemnicami.
Zaczęło padać. Chłodno. Postanowiłem rozpalić w kominku. Ciepło pomału wypełnia wszystkie zakamarki domu. Świat jakby zamarł, znieruchomiał. Od czasu do czasu lekki wiatr porusza gałązkami drzew. Myślę o tym co było, myślę o tym co będzie. Woda w rzece przybrała błotnistą barwę. Jej poziom wzrasta z godziny na godzinę. A deszcz pada, miarowo i jednostajnie. Koty śpią przy kominku przybierając jakieś surrealistyczne pozy jak na obrazach wielkich mistrzów. Tak płynie dzień, pomału i leniwie.
Sanktuarium Matki Bożej z Guadelupe ma nowego mieszkańca.
To jest dobra piosenka na dzisiejszy dzień.
https://www.youtube.com/watch?v=LTseTg48568
Zdjęcie starego pokoju ze Świdnika z lat 80.
Pomału nadchodzi wrzesień.
Krótkie rozważania na temat nudy.
Nuda jest swego rodzaju fenomenem i jest szalenie paradoksalna. Prawdą jest zarówno to, że ludzie inteligentni się nie nudzą, jak i to, że tylko inteligentni ludzie, są w stanie się nudzić.
Nudzić mogą się tylko psy, małpy i człowiek.
Istnieje nuda, która wynika z braku aktywności wrażeń ale również nuda, która bierze się z nadmiaru czegoś irytującego, męczącego, na przykład narzekania albo wiecznych kłótni.
Innym aspektem jest monotonia, która dla jednych jest czasem straconym, jałowym i wtedy jest najstraszniejsza, ale dla drugich jest czasem przezwyciężonym i wtedy jest najpiękniejsza.
W dużej mierze to od nas zależy, czy będziemy przeżywać ją jako ciężar czy też jako wyzwolenie.
Nuda w kulturze konsumpcyjnej jest czymś negatywnym. Nuda ma prowokować ludzi do różnych aktywności. Jeżeli zatem nudzisz się w kulturze, która ma tyle do zaoferowania, to albo jesteś nieudolny albo głupi.
Dla wielu ludzi wytrwanie bez bodźców jest prawie niemożliwe. Stało się coś takiego, że nuda budzi panikę.
Ktoś lub coś bez przerwy mówi ludziom jak mają żyć. Kup to lub pojedź tam. Świat im mówi, że tak trzeba. Przecież nie mogą być outsiderami.
Zapowiada się ładna jesień. Dni są ciepłe i słoneczne. Wrześniowe słońce napawa mnie rozleniwieniem i melancholią. Świat pomału przygotowuje się do zimnej aury. Myślę jednak, że jeszcze można będzie nacieszyć się ciepłem i obecnością słońca, jak również podziwiać całą paletę barw i kolorów, typowych dla tej pory roku. Póki co uwaga moja skupiła się dzisiaj na szczególnie pięknej martwej naturze. Dynie w tym roku wyglądają prześlicznie.
Niedziela przyniosła przedziwną wiadomość. Otóż, gdzieś tam, daleko w Rumunii, mieszka pewien człowiek, w miejscu bardzo podobnym do naszego Beskidu Niskiego. Na dodatek ten człowiek posiada ( zapewne ) psa, który jest niezwykle podobny do Foresta. Świat jest nieprzewidywalny i pełen tajemnic.
Czyżby Forest urodził się po raz drugi?
Wysocki przyszedł do mnie jak zawsze, nie wiadomo dlaczego.
Włodzimierz Wysocki
Горная лирическая
I oto zniknęło drżenie rąk,
Już czas na szczyt.
I oto zerwał się w przepaść strach,
Na zawsze, na zawsze.
Nie ma powodu w miejscu stać,
jest przecież tak,
Że można zdobyć każdy
Szczyt i każdą dal.
Wśród nieprzebytych szlaków
Jeden niech będzie mój.
Pośród niepokonanych granic,
Jedna za mną jest.
A śnieg imiona topi tych,
Co tutaj śpią.
Przez tyle dróg nie przeszedł nikt,
A jedna moja jest.
Tutaj lodowce lśnią na niebiesko,
Cały pokryty stok.
I tajemnice czyichś stóp,
W granicie tkwią.
Wpatruję się w swoje marzenia,
Wysoko, hen daleko.
I święcie wierzę w czystość słów
I śniegu biel.
I chociaż minie sporo czasu-
Ja nie zapomnę,
Że wątpliwości wszystkie tu
przegnałem precz.
W ten dzień słyszałem wody głos,
„na zawsze bądź”
A dzień...no jaki to był wtedy dzień?
Ach tak, to środa !
Wrzesień to czas porannych mgieł.
Echa
Wysoko ponad głowami, albatros zawisł w powietrzu bez ruchu
A głęboko, poniżej bijących fal, w labiryncie koralowych jaskiń
Echo odległego przypływu, przebiega pośród piasków
I wszystko staje się zielone i podwodne
Nikt za nami nie podążał w kierunku lądu
I nikt nic nie wie, gdzie i dlaczego
Lecz coś zaczyna wirować i próbuje
wspinać się w kierunku światła
Nieznajomi przemierzający ulice
Dwa oddzielne spojrzenia spotykają się przypadkiem
Ja to Ty, a to co widzę jest mną
Czy powinienem Cię ująć za rękę
I poprowadzić przez ląd
I najlepiej jak umiem, pomóc samemu sobie zrozumieć?
Nikt nas nie wzywa, byśmy ruszyli dalej
Nikt nie każe nam się patrzeć
Nikt nic nie mówi, nikt nie próbuje
Nikt nie lata wokół słońca
Każdego bezchmurnego dnia upadasz
przed mymi czuwającymi oczami,
Zapraszając mnie i pobudzając do powstania
Poprzez okno w ścianie,
Wpada niesione skrzydłami promieni słońca
milion jaskrawych ambasadorów poranka
Nikt mi nie śpiewa kołysanek
I nikt nie zamyka mi oczu
Więc otwieram okno na oścież
I wzywam Cię z drugiego końca nieba
David Gilmour live at Pompeii - 1971.
Wiktor Tsoi – Kino
Gra
Już późno, wszyscy śpią i na ciebie pora
Jutro o ósmej rano rozpocznie się gra
Jutro słońce wstanie o ósmej rano
Mocna poranna herbata, mroźny poranek
Oto dwie zasady gry – jeśli je złamiesz – odpadasz
Jutro rano będziesz żałował, że nie przespałeś nocy
A teraz drzewa stukają gałęziami do szyb
Możesz pójść spać aby zabić tę noc
Drzewa jak zwierzyna, rozdrapują ciemne okno
Póki nie jest za późno, chcę się położyć i zasnąć w tę noc
Brak dzwonków, brak kroków i brzęku kluczy
Słychać tylko tykanie zegara przy łóżku
W tym domu wszyscy już dawno śpią
Tylko kropla za kroplą z kranu leci
Tylko minuta za minutą ucieka z dnia czasu
Ty pójdziesz wycinać las ale zobaczysz tylko pnie
Romy Schneider - gdyby żyła obchodziłaby dzisiaj 80 urodziny.
Epitaph - Early Morning
Early morning sunbeam shining through my door
Changing into raindrops landing on the floor
Man you should have seen it, it was really something strange
It seemed like those raindrops were floating through my brain
I can see a rainbow flowing from the wall
Many pretty colours, can’t you see them all
Bouncing like a goldfield on a lovely summer day
Silver shimmering water running through a vein
wcześnie rano, promień słońca wpadający przez me drzwi
zmieniał się w krople deszczu lądujące na podłodze
powinieneś to zobaczyć, to było nieznane mi dotąd zjawisko
miałem wrażenie, jak gdyby krople te przepływały przez moją świadomość
widzę tęczę pływającą po ścianie,
tak wiele pięknych kolorów, czyż nie widzisz ich wszystkich?
mieniące się jak złote pole, w piękny letni dzień
srebrna, błyszcząca woda, przez moje ciało płynąca
https://www.youtube.com/watch?v=-sAG_mzp7eI
Jest jesień, Takich poranków już nie ma.
Zbliża się połowa października. Jesień wybuchła wszystkimi kolorami. Jest ciepło a nawet gorąco. Dęby, klony, jawory świecą się złocistymi barwami. Buki czerwienieją. Cały świat mieni się wszystkimi barwami tęczy. Czasami gdzieś daleko rozlegają się krzyki sójek.
Whitesnake - The Gypsy - The Purple Tour 2015.
Tell me gypsy can you see me
In your crystal ball ...
https://www.youtube.com/watch?v=xpBlajy9ruE
Początek świata?
No i o co tyle hałasu ? Chciałam tylko spróbować...
Eva
Koty. Można śmiało powiedzieć, że wygrały szczęśliwy los na loterii. Upłynęło sporo czasu od ich urodzin. Stały się dorosłe cokolwiek - kryje się pod tym pojęciem. Trzy kotki. Każda z nich o innej osobowości i różnym charakterze. Urodziły się tutaj i zostały. Tu jest ich dom. Przez ponad rok poznawały miejsce, w którym przyszło im żyć. Jest matka i dwójka jej dzieci. Wszystkie kotki. Początkowe kłopoty odeszły w niepamięć i w miarę zgodnej atmosferze prowadzą dość usystematyzowane życie. Dzień za dniem. Większość dnia przesypiają w sobie tylko znanych miejscsch. Natomiast wieczorem przepadają na całą noc. Nad ranem pojawiają się znowu i tak w kółko. Matka potrafi znikać na kilka dni. Ale zawsze wraca. Imiona mają zwyczajowe. Matka to Matka. Może mieć około 10 lat - tak twierdzi okoliczna ludność. Jest rozważna i niezwykle czujna. Nigdy nie mieszkała w domu i chyba po raz pierwszy polubiła człowieka. Jest Pasiasta a w zasadzie Popierdółka. Ciągle jęczy, wierci się, jest nieufna i nie daje się dotknąć. Histeryczka. Urodziła się jako ostatnia z czworga kociąt i nie może dorosnąć. Jest wreszcie Predator. Najmądrzejsza, największa, nie boi się człowieka, lubi być głaskana i pieszczona. Zabija wszystko - myszy, ptaki, nietoperze, padalce, jaszczurki,krety. Ostatnio stoczyła walkę z popielicą - niestety zwycięską. Miały szczęście. Znalazły dom.
Popierdółka w koszu na owoce
Predator poluje
Oglądanie wieczornego i nocnego nieba stało się swego rodzaju tradycją. Przyznaję, że ogrom wszechświata mnie przytłacza. Jednak obcowanie z czymś tak niezrozumiałym i tak nieskończenie wielkim czasami mnie uspokaja, wycisza. Gwiazdy, które mrugają do mnie to tylko niewielki wycinek naszej galaktyki. Nie widzimy co znajduje się dalej. Nie widzimy tych miliardów galaktyk z miliardami gwiazd. Czasami jedynie możemy poczuć ich obecność. Zbliża się zima. Znowu pojawi się Bellatrix. Trzecia co do jasności gwiazda w gwiazdozbiorze Oriona. Jest odległa od Słońca o 252 lata świetlne - 1 rok świetlny to 9.5 biliona kilometrów.
Bellatrix Star
Wielka, czarna dziura w centrum naszej Drogi Mlecznej
Kot - Matka, pojawia się i znika. Wróciła po siedmiu dniach nieobecności.
Jesień....dziś ostatni liść spadł, jesień.... idzie ku mnie przez świat.
Liście są różne. Mają swoje kolory, swoje kształty, są niepowtarzalne. Umierają a przecież są tak piękne. Czy żyją po to aby umrzeć i pokazać światu swoje piękno? Czerwień buków, złocistość klonów i dębów jest wszechobecna. Lasy pokryły się tysiącami kolorowych liści. Lubię ten szelest pod stopami. Może chciałyby coś powiedzieć ale tak trudno je zrozumieć...
"Naszej miłości bardzo zimno dziś.
Czym mamy ogrzać ręce jej?
Już dawno z drzewa spadł ostatni liść,
A jutro spadnie pierwszy śnieg"
Wilki pojawiają się i znikają.
Poruszanie się watahy wilków – pierwsze trzy są stare albo chore, idą z przodu i nadają prędkość całemu stadu. Jeżeli pójdą z tyłu to zginą. Za nimi idzie pięć silnych wilków. W środku pozostali członkowie, potem pięć najsilniejszych. Ostatni idzie wilk alfa, który kontroluje całą watahę. Wilki przemieszczają się tak żeby mieć możliwość pomagania sobie.
Październik upływa pod znakiem mieszanych uczuć. Generalnie nie można narzekać. Jesień jest równie piękna jak i smutna, melancholijna a nawet mocno depresyjna. Tak to już jest. Życie nie składa sie tylko z samych przyjemności i zachwytów nad światem. W dużej mierze, w większości, moje życie, to codzienność i jej problemy. A tych jest co niemiara. Pory roku przemijają, lata przemijają. Odczuwam to niemalże każdego dnia. Nie rozpaczam z tego powodu. Jednocześnie nie staram się tworzyć rzeczywistości w sposób sztuczny, żeby nie pamiętać, żeby nie myśleć, żeby nie wspominać. Wszystko jest ważne a wspomnienia, myślę, bardzo istotne. Życie w tym miejscu nauczyło mnie szczególnego postrzegania rzeczywistości. Myślę, że człowiek w swojej bezrozumnej działalności, wyrządza sobie wielką krzywdę. Oczywiście wszelkie oznaki destrukcji nie pojawiają się z dnia na dzień. Istota ludzka nie przetrwa. Kolejne granice są przekraczane i nie będzie już powrotu. Zresztą, wiele koncepcji mówi o wielokrotnych zagładach życia i kolejnych odrodzeniach. Kto wie ?
Wspaniała muzyka na październikowe dni.
Dzisiaj zaopiekowałem się śnieżną panterą
1-11-2018 - Wszystkich Świętych - Cmentarz w Bodakach
W tym roku jest wyjątkowo piękna jesień. Nadal bardzo ciepło. Dzień jednak jest krótki ale wczesne ciemności pozwalają na dogłębne obserwacje nieba. Rozmyślam o początkach, staram się zrozumieć ale jednocześnie mam świadomość, że otwieram drzwi, które już dawno zostały otwarte. Około 5 miliardów lat temu powstaje nowa gwiazda, nasze Słońce. Grawitacja tworzy z pyłu głazy, łączy skały i powstaje Ziemia. 4.5 miliarda lat temu temperatura Ziemi wynosi 1200 stopni, jest CO2 i toksyczne opary, wrzące płynne skały, ocean lawy. W kierunku Ziemi zmierza mała planeta - Teja. Porusza się z prędkością 15 km na sekundę. Dochodzi do zderzenia. W kosmos wyrzucone zostają biliony ton odłamków. Grawitacja zmienia je w pierścień okrążający Ziemię. Dochodzi do powstania Księżyca. Ziemia stygnie.
W kierunku Ziemi zmierza mała planeta - Teja.
Około 4 miliardów lat temu grad meteorytów nieustannie bombarduje Ziemię. Na meteorytach znajdują się kryształy z kropelkami wody. Taka sytuacja utrzymuje się ponad 20 milionów lat. Powstają oceany. W wyniku olbrzymich wiatrów, które są spowodowane szybkim ruchem obrotowym Ziemi, oddala się Księżyc. Następują niezliczone erupcje wulkanów. Tworzą się wysepki i powstają kontynenty. Meteoryty dalej bombardują Ziemię. Około 3.8 miliarda lat temu meteoryty przynoszą na Ziemię aminokwasy i węgiel. Powstają miasta podwodnych kominów. Woda staje się chemiczną zupą. Nie wiadomo jak i dlaczego rozwijają się mikroskopijne organizmy, jednokomórkowe bakterie. 3.5 miliarda lat temu powstają góry żywych bakterii, zachodzi proces fotosyntezy, powstaje tlen. Ocean wypełnia się tlenem, który zmienia atmosferę. Ziemia obraca się wolniej. Około 1.5 miliarda lat temu powstają prymitywne formy życia. Na Ziemi jest jeden wielki kontynent. Doba trwa 18 godzin, temperatura wynosi 30 stopni. Około 750 milionów lat temu powstają dwie części kontynentu. Wzmaga się aktywność wulkanów, CO2 dostaje się do atmosfery, padają kwaśne deszcze. Ziemia stygnie i pojawia się lód. Im więcej lodu tym więcej światła się odbija. Cała Ziemia pokrywa się lodem o grubości 3 km. Jednak wybuchy wulkanów powodują, że atmosfera wypełnia się CO2. Po 15 milionach lat lód zaczyna się topić, wzrasta temperatura, pojawia się coraz więcej tlenu. Około 540 milionów lat temu, prymitywne bakterie, które przetrwały zmieniają się. Życie w oceanie rozkwita. Pojawiają się pierwsze strunowce a wraz z nimi tysiące gatunków. Około 460 milionów lat temu płyty się przemieszczają, na lądzie nie ma życia. Powstaje ozon, który chroni Ziemię przed promieniowaniem. 375 milionów lat temu rozwija się życie na lądzie, zwierzęta wychodzą z wody. Około 250 milionów lat temu następują pęknięcia w skorupie ziemskiej, niezliczone erupcje wulkanów. Postępuje całkowita zagłada życia roślin i zwierząt tzw. wymieranie permskie. W oceanach jednak życie przetrwało. 200 milionów lat temu temperatura stabilizuje się, odradzają się rośliny. Życie rozkwita. Następuje epoka dinozaurów. Około 65 milionów lat temu w wyniku zderzenia z asteroidą życie ponownie ulega zagładzie. Następują niezliczone wypiętrzenia. Powstają Himalaje. Od 20 milionów lat sytuacja na Ziemi się stabilizuje. Ziemia w tym czasie wygląda tak jak obecnie. Około 4 milionów lat temu w południowej Afryce powstaje olbrzymi rów tektoniczny. Wypiętrzające się góry powodują zmiany klimatyczne. Zanikają lasy deszczowe, robi się gorąco i sucho. Powstaje sawanna. Zwierzęta, które do tej pory żyły na drzewach zmuszone są do opuszczenia swojego naturalnego środowiska.
Z powodu braku pożywienia przybierają postawę dwunożną, wyprostowaną. To najważniejszy krok w dziejach ludzkości. Około 1.5 miliona lat temu pojawia się Homo erectus, wczesny gatunek człowieka. 70 tys. lat temu poziom Morza Czerwonego opada i morze nadaje się do przejścia. Homo sapiens opuszcza Afrykę i rozprzestrzenia się po całym świecie.
Homo erectus
Homo sapiens
Powstanie życia na Ziemi bez wątpienia związane jest z istnieniem naszej gwiazdy - Słońca. Jednak we Wszechświecie wszystko ma swój początek ale i też koniec. Jedno życie umiera a drugie powstaje. Kiedy upłynie kolejne 5 miliardów lat nasze Słońce umrze. Zapasy wodoru i helu się wyczerpią. Słońce przejdzie w stadium czerwonego olbrzyma. Ziemia zostanie wchłonięta przez umierającą gwiazdę i zniknie. Być może gdzieś w innym zakątku Wszechświata wszystko zacznie się od nowa. Być może...
Słońce - powstanie czerwonego olbrzyma.
Wyjątkowo czułe małpy - smutny los orangutanów z Borneo.
Trzy procent. Tylko tyle różni nasze DNA od kodu genetycznego leśnych ludzi. Jesteśmy do siebie bardzo podobni. Zanim urodzi się młode, mama nosi je pod sercem dokładnie dziewięć miesięcy. Zwykle w ciągu życia ma dwoje, troje młodych. I nie odstępuje ich na krok przez co najmniej pięć, a bywa, że i osiem lat. Uczy, jak przetrwać w dżungli, wspinać się na drzewa, wybierać odpowiednie pożywienie, unikać drapieżników, używać narzędzi. Zadowolone śmieją się. Wiemy, że planują swoje dni, że mają wspomnienia!
Przyczyną przyspieszenia, z powodu którego nazywamy dzisiejsze wymieranie "wielkim", nie jest wybuch superwulkanu czy upadek planetoidy, jak kiedyś. Powodem jest człowiek.
Jest 23-11-2018 - poranek - godzina 7.00
Piękna jesień odeszła. Nastąpiło gwałtowne załamanie pogody. Po kilkudniowych deszczach przyszła kolej na niewielki śnieg ale za to z dużym mrozem.
Za około 3.5 miliarda lat nastąpi zderzenie naszej Drogi Mlecznej z Andromedą i trwać będzie kolejne 4 miliardy lat.
Rozważania na temat wszechświata - S.Hawking - skrót.
Każde zdarzenie ma swoją przyczynę. Istnieje nierozerwalna zależność czasu i przestrzeni. W momencie wielkiego wybuchu powstał czas. Typowa czarna dziura to gwiazda tak olbrzymia, że światło nie może uciec z jej pola grawitacyjnego. Siła tego pola grawitacyjnego jest w stanie zakrzywić nie tylko światło ale i czas. Jeżeli wyobrazimy sobie przyciągany przez czarną dziurę zegar to im będzie on bliżej gwiazdy tym będzie wolniej działał. Tak właśnie zwalnia czas. W czarnej dziurze czas nie istnieje. Na początku wszechświat był nieskończenie małą czarną dziurą. A zatem czas się zatrzymał, nie istniał. Prawa przyrody mówią nam coś niezwykłego. Nie możemy cofnąć się do momentu przed wielkim wybuchem ponieważ nic wtedy nie istniało. To jest zjawisko, które nie ma swojej przyczyny jako, że nie istniał czas, który dałby jej rację bytu. Skoro czas powstał w momencie wielkiego wybuchu, nic i nikt nie mógł być przyczyną jego narodzin. Nauka dała odpowiedź na pytanie, którego zgłębienie zajęło ludzkości 3000 lat.
Pies prezydenta Georgea H.W. Busha czuwa przy jego trumnie.
Sagittarius A* - supermasywna czarna dziura znajdująca się w centrum naszej galaktyki. Jej masa to 4 miliony mas Słońca. Okazuje się, że w każdej galaktyce znajdują się supermasywne czarne dziury. Sprawują one swego rodzaju "nadzór" nad wszystkim co dzieje się w galaktyce i utrzymują ją w należytym "porządku".
4 grudnia mija 25 rocznica śmierci Franka Zappy.
"Geniusz, wizjoner, wyprzedził swoje czasy. Uchodził za ekscentryka, bo w nosie miał muzyczne konwenanse i zasady, ale prywatnie był zwykłym rodzinnym facetem. Łączył rock z jazzem, awangardą, klasyką czy popem, mieszając akademicką powagę z humorem i absurdem. Szydził z polityki, religii, popkultury."
Zima rozgościła się na dobre. Po niewielkich mrozach zaczął padać śnieg. Godzina po godzinie, systematycznie, powoli, śniegowa pokrywa robiła się coraz większa i większa. Nad ranem cały świat został pomalowany na biało.
Muzyka na zimowe wieczory - Metronomy - Anna Prior
Boże Narodzenie 2018
Nim Ci Mamusiu - myślał Jezus -
kupią koronę
lepiej Ci w zwykłej szarej bluzce
w kropki zielone
Pogoda zmienia się co kilka dni. Ponownie przyszło ocieplenie. Deszcz i wiatr spowodowały znikanie śniegu w zastraszająco szybkim tempie.
Jest 31-12-2018. Od rana sypie śnieg. Świat pomalowany został znowu na biało. Jest cicho i spokojnie. Zbliża się wieczór. Cienie drzew majaczą w oddali. Od czasu do czasu słychać trzaski łamiących się gałęzi. Szum rzeki wzmaga się, zapewne pod wpływem topniejących śniegów. Gdzieś w oddali majaczą światła poruszających się samochodów. Nadchodzi nowy rok - 2019.
Przyszedł nowy rok 2019
Koty - noc sylwestrowa
Smutne wiadomości przychodzą w początkach nowego roku.
Życie na Ziemi zanika w przerażającym tempie. Zmierzamy ku zagładzie.
Ziemia sobie bez nas poradzi. Będzie krążyła wokół Słońca miliardy lat. Martwa.
Jest ciężko
Padało przez kilka dni i nocy. Doświadczam powiedzenia, że z naturą nikt jeszcze nie wygrał.
10 stycznia 2016 roku umarł David Bowie - Wild is the wind
Wild is The Wind
Like the leaf clings to the tree,
Oh, my darling, cling to me
For we're like creatures in the wind, and wild is the wind
Wild is the wind
Jak liść przytula się do drzewa,
och, kochanie, przytul się do mnie
bo jesteśmy jak stworzenia na wietrze, a dziki jest wiatr
Dziki to wiatr
Prawie połowa stycznia. Zima w rozkwicie. Lekki mróz w dzień i w nocy. Niebo zachmurzone, brakuje słońca. Jedyna dobra wiadomość to, że przestało padać.
Połowa stycznia 2019.
Rozpoczęła się trzecia dekada stycznia. Spory mróz. W nocy temperatura spada do -15 stopni. W dzień -5/-10. Jednym słowem zimno. Dawno nie było takiej zimy. Świat znieruchomiał. Czasami nad ranem pojawiają się sarny, łanie czy też lisy. Szukają pożywienia. Ciężki czas również dla zwierząt. Dni zdecydowanie dłuższe.
Poranek - 27- 01- 2019
W początkach lutego nastąpiło ocieplenie. Słychać nieśmiałe śpiewy ptaków. Sójki krzyczą przeraźliwie. Śniegi topnieją a poziom wody w rzece zwiększa się z dnia na dzień. Wszystko wskazuje na przedwiośnie. Ale czy to nie za wcześnie?
Tęsknię za wiosną.
Jest 28-02-2019 - piękny, słoneczny i ciepły poranek. Przyleciały szpaki. To o tydzień wcześniej niż w ubiegłym roku.
Wiosna na razie schowała się w trawie
"Dzisiaj rano niespodzianie zapukała do mych drzwi
Wcześniej niż oczekiwałem przyszły te cieplejsze dni
Zdjąłem z niej zmoknięte palto, posadziłem vis a vis
Zapachniało, zajaśniało, wiosna, ach to ty"
W nocy bardzo wiało. Dom trzeszczał i pojękiwał. Czułem, że wiatr jest bardzo silny i zastanawiałem się co też rano ujrzą moje oczy. Drzewo z budką dla szpaków wyrwane i pochylone w stronę rzeki. Niewielka sosna złamana w połowie, wszędzie porozrzucane donice i wiadra. Plastikowa pokrywa do szamba zniknęła. Znalazłem ją w rzece spory kawałek od domu. Czekała mnie przymusowa kąpiel przy raptem dwóch stopniach powyżej zera. Potem szybki, ciepły prysznic i sytuacja w miarę opanowana. Wiatr cichnie z każdą godziną. Zapowiadają opady śniegu.
Drzewo z budką dla szpaków przewrócone przez wiatr
20-03-2019 - wiosna nadal jest schowana w trawie,
dzień słoneczny ale chłodny, w nocy mroźno
Ciemne strony XXI wieku - Afryka
23-03-2019 - wilgotna i bezchmurna noc. Poranek mglisty ale promienie słońca z każdą minutą nagrzewają spragnioną ciepła ziemię. Jest piękny, słoneczny dzień. Wiosna w rozkwicie.
A zatem wiosna 2019
Okładka płyty grupy Łemkowyna - 1986 rok
Koniec marca, bardzo ciepło i słonecznie. Obudziły się mrówki.
Pierwsze zdjęcie czarnej dziury w historii wykonane przez naukowców z projektu Event Horizon Telescope
Jak zawsze, w kwietniu, następuje załamanie pogody. Stało się to też tym razem. Poranek przywitał mnie białym światem. Żółte pierwiosnki nieśmiało wychylały swe główki spod śniegu. Przemarznięte szpaki rozmawiały głośno i z niedowierzaniem kręciły swoimi główkami. Sójki przeraźliwie krzyczały nie mogąc pogodzić się z zaistniałą sytuacją.
W Beskidach nie zauważam ptaków z rodziny krukowatych. Czasami zdarza się jednak usłyszeć i zobaczyć pojedyncze kruki czy też gawrony. Przypominam sobie jak dawniej ratowałem za wszelką cenę małe kawki, nawiasem mówiąc bardzo inteligentne stworzenia.
Śniadanie małej kawki
Jest Wielkanoc 2019
Od kilku dni ponownie sięgam po nagrania z muzyką andyjską. Być może spowodowała to wiosenna aura. Piękno świata i tęsknota za czymś nieokreślonym i niewiadomym.
Trochę o instrumentach
Zampona
Quena
Charango
Bombo
Zbliża się koniec pierwszej dekady maja 2019. Pomimo wczesnego ocieplenia - nastąpiło ono już pod koniec lutego - wiosna jest chłodna, wręcz zimna. Temperatura oscyluje w granicach 10 stopni ale w nocy zdarzają się duże spadki, kilka kresek powyżej zera. Drzewa owocowe nie zachwycają kwiatami a bzy nie wiadomo czy w ogóle zakwitną. Jednym słowem jest kiepsko. Nie wiadomo jaki ten rok będzie dalej. Czarny scenariusz to susza i stosunkowo chłodne lato.
"Ktoś drugi dalej śpi, i nagle mówimy sobie: Jeśli oddech ten, jedyny na świecie, nagle by ustał, czy świat dalej byłby taki sam - niebo i przejrzystość wody, i blask słońca, i szmer deszczu, i cień u stóp platana? I czy oznaczałoby to siłę czy słabość, gdyby świat nie uległ zmianie?"
Orlik krzykliwy nad Bodakami
Mrożny ale słoneczny poranek. W rzece stado kaczek mieni się w promieniach wschodzącego Słońca. Gdzieś wysoko orlik szybuje nad górami i lasami. Nad stawem przelatuje czapla zerkając na pływające ryby. Szpaki nie nadążają z dokarmianiem maluchów. Piję poranną kawę i patrzę na świat, w którym każda żywa istota pochłonięta jest swoim działaniem.
Deszcz pada od kilku dni, wszędzie woda. A miała być susza.
Poziom wody znacząco wzrasta.
Po tygodniu przestało padać. W powietrzu daje się odczuć zapach mułu i błota. Świat czeka na Słońce.
Koniec maja nie przynosi zmiany pogody. Jest chłodno i wilgotno. Jednak salamandry czują się świetnie.
Z początkiem czerwca nadeszły upały. Gorąco. W nocy nie ma mowy o spaniu.
Dzika róża zakwitła przepięknie
Po raz pierwszy od wielu lat pojawił się łubin
Od wielu dni, wieczorami, ptasi hałas zakłóca spokój zachodzącego Słońca. Zapewne jastrząb próbuje odszukać gniazda z małymi pisklętami.
Przydrożna kapliczka - Ropica Górna
Fala upałów objęła swoimi ramionami całe południe. Temperatury przekraczają 30 stopni co przy dużej wilgotności staje się nie do zniesienia. Bliskość rzeki w takich sytuacjach staje się bezcenna. Nocami podziwiam spektakle w wykonaniu świetlików świętojańskich.
Świetliki świętojańskie
Jest początek lipca 2019 - mija 3 rocznica śmierci Foresta.
W lipcu fala upałów przeplata się z chłodnymi nocami. Susza. Ziemia popękana od Słońca. Burze pojawiły sie dopiero pod koniec miesiąca.
Pamięć i wspomnienia należą do tych dziedzin, które są mi w jakiś szczególny sposób bliskie. Czasami pozbawione emocji, można powiedzieć puste ale są niezwykle istotne. Wspomnienia pięknych chwil, ważnych wydarzeń, pamięć zapachów, jakże to wszystko jest istotne i nadal szczególne. Żyjemy codziennością, tak to już jest, jednak od czasu do czasu uśmiechamy się do siebie pod wpływem chwili wspomnienia twarzy kobiety, jej ciała, zapachu, muzyki, obrazu czy filmu. Potem wracamy do codzienności a wspomnienia ulatują gdzieś tam daleko po to by powrócić znowu któregoś dnia.
Pojawił się nieproszony gość. Zauważyłem, że w stawie z każdym dniem jest mniej ryb. To raczej nie wydra. Być może to czapla.
Czapla siwa
Nocny lokator
Bardzo późno zakwitł ślaz.
Koniec sierpnia to potężna fala upałów. Spora wilgotność ale deszcz nie pojawia się w ogóle. Nie przeszkodziło to jednak grzybom, które nagle pojawiły się w ogromnych ilościach.
Nawet koło domu wyrosły maślaki i kozaki czerwone.
Maślaki - tzw. modrzewiaki
"Nowe" zdjęcia Foresta
Dawno temu...
Wczesny poranek...
Trochę Irlandii w Bodakach
12 - 09 - 2019 - pełnia Księżyca nad Irlandią
Park miejski - Dublin
Pada deszcz. Trochę siedziałem przy komputerze, przeglądałem różne strony i natrafiłem na nasz dom.
"Od tego kamiennego drogowskazu idziemy w dół za znakami szlaku cmentarnego ( biało-czarne kwadraty). Natrafiamy tutaj na interesujący budynek, z drogi niemal niewidoczny.
Oto on :
Jest to chyża wpisana do rejestru zabytków. Została tu przeniesiona w latach 80-tych. Mimo że część gospodarcza została zaadoptowana na mieszkalną, zachowała swoją pierwotną formę architektoniczną oraz wiele detali. Zachowana jest większość stolarki okiennej i drzwiowej, nadproże nad drzwiami wejściowymi z datą budowy "1891". Zachowany jest oryginalny kształt dachu. Budynek jest przykładem uratowania ginącej tego rodzaju architektury.
Na mapie Compassu ta chyża niestety nie została zaznaczona."
http://www.magurskiewyprawy.pl/2017/03/odkrywanie-emkowszczyzny-bodaki.html?q=bodaki
Lato pomału odchodzi...
nastały chłodne dni...
Prawie 30 letni piec od czasu do czasu przypomina nam o swoim istnieniu
Świat się zmienia. Chłodne dni przechodzą w cieplejsze. Chmury pędzą po niebie. Słońce maluje drzewa i łaki. Jest kolorowo - żółto - fioletowo i czerwono. Jesień. Zapach ziemi, wilgoci, poranne mgły i wieczorna czerwień zachodzącego Słońca. Las pamięta - dzieje ludzkie, miłości, cierpienia - ktoś szedł, ktoś płakał, ktoś upadł...
Jesień 2019
Na małą chwilkę zanurzam się w innej rzeczywistości. Myślę o tym co widzę, co czuję. Czasami popadam w melancholię, nostalgię, smutek.
Wspominam, uśmiecham się.
Jestem zwykłym zjadaczem chleba z wieloma zapewne wadami. Potrafiłem obrazić, upokorzyć, doprowadzić do płaczu, cierpienia. Staram się to wszystko poukładać, zrozumieć, po to by móc żyć dalej.
Od kilkunastu dni jest lato. W dzień bardzo ciepło. Kolory, kolory i jeszcze raz kolory. Świat zatrzymał się na dłuższą chwilę w swoim pięknie. Tak bardzo lubię szelest liści pod stopami.
Październik jest bardzo ciepłym miesiącem, nawet gorącym. To jest ciężki czas dla mnie. Różne wspomnienia powróciły z przeszłości a teraźniejszość też potrafi mocno zranić.
Dzisiejszy poranek uspokoił mnie trochę. Niebo na wschodzie całe czerwone, kropelki rosy mienią się w promieniach słońca a drzewa i liście spowiła jakaś niesamowita poświata.
Radosny i piękny poranek
Irlandia - 27-10-2019
Święto zmarłych 2019 - czas wspomnień
Pierwszy listopada to znamienny czas - wspomnienia przeplatają się z melancholią.
Aura listopadowa przypomina lato. Jest ciepło i słonecznie. Nie pamiętam takiej jesieni.
W pamięci mam obrazy Pierre Auguste Renoira
Wschód Słońca godzina 7.11- koniec listopada 2019
Kapliczka przydrożna w Ropicy Górnej - codziennie przejeżdżam obok niej kilka razy
W nocy z 2 na 3 grudnia zaczął padać śnieg. Rano było już biało. To pierwszy śnieg tej zimy.
Kolejne dni przynoszą spore mrozy i wiatry. Jest bardzo nieprzyjemnie.
"Pierwsza gwiazda pojawia się nad wzgórzem na zachodzie, tam gdzie przed chwilą zatonęło Słońce.
Ukazuje się samotnie niby perła zawieszona na niebie bladym jak opal.
Wiatr uciszył się. Panuje spokój tak samo jak o świcie, można by sądzić, że to na nowo wstaje dzień."
Jest grudzień 2019. Ten rysunek pochodzi z grudnia 1981.
Ostatni miesiąc w roku podświadomie kojarzy się ze stanem wojennym. Jest początek 1982 roku. Mieszkańcy Świdnika sprzeciwiają się propagandzie stanu wojennego. Wychodzą na ulice w osobliwy sposób...
https://www.youtube.com/watch?v=WKMOe2EzljY
"Każda istota ludzka ma duszę, której nie da się przepleść z żadną inną duszą. Choćby nawet dwie istoty były z sobą najsilniej związane, choćby rozmawiały ze sobą i znajdowały się blisko siebie, to ich dusze są jak dwie rośliny, każda zakorzeniona w swoim miejscu, tak że żadna nie może przejść do drugiej, nie oderwawszy się od swoich korzeni, a to właśnie stać się nie może" Herman Hesse.
Dzisiaj przed południem dotarła smutna wiadomość. Jaga - zaprzyjaźniony owczarek niemiecki - nie żyje.
Pustka i smutek
Słońce wzeszło jak każdego dnia
Poranne promienie rozświetliły całą dolinę
Gdzieś w oddali sójki rozmawiały o nieprzespanej nocy
Cisza i spokój nikogo nie zaniepokoiły
Świat nie zauważył twojego odejścia
Świat okrutny i piękny
I tylko drzewa milczące chciałyby coś powiedzieć...
Caravaggio - Boże Narodzenie
" Istotą bycia człowiekiem jest być stale skierowanym i zorientowanym na coś lub kogoś innego niż my sami"
Victor E.Frankl
Moje drzewo nie chce rosnąć w Polsce - Araucaria chilijska - Irlandia
Strona 1 z 3