foto1
foto1
foto1
foto1
foto1
18 351 89 57
autor@mojpiesforest.pl

Mój pies Forest

Zbliża się połowa czerwca. Chłodne dni. Forest dużo śpi ale to dobrze bo wtedy nie rozlizuje sobie ran. Czasami mam wrażenie, że traci siły. Zupełnie tak jak ja. Oj kości bolą, bolą.

Dzisiaj na spacerze znowu miałem takie skojarzenia. Przyglądam się Forestowi jak chodzi, jak delikatnie stawia kroki. Momentami się chwieje. Wydaje się, że upadnie. To zupełnie tak jak człowiek. Ponieważ bardzo bolą mnie stawy, plecy, też mam wrażenie, że zaraz upadnę i już nie wstanę.

Przełom czerwca i lipca deszczowy. Dzisiaj leje od rana. Całe szczęście, że jest w miarę ciepło. Żaba śpi na dworze. Jest cały przemoknięty. Nie podnosi głowy tylko rusza oczami we wszystkich kierunkach. Pewnie deszcz go chłodzi. Kiedy mówię coś do niego leży nieruchomo i tylko delikatnie porusza ogonem.

Polowa lipca upalna. Ciężki czas dla Foresta. Na poranny spacer wychodzimy około 7.00. Potem długie spanie do wieczora. W nocy  jest cały pokryty rosą.

Upalnie. Spacery krótkie. W dodatku czasami burzowo. Tradycyjnie Żaba szczeka na pioruny. Bardzo często się przytula. Pieszczoty i pieszczoty.

Nadal upalnie. Temperatura przekracza 30 stopni. Wczoraj w nocy Forest spał tuż nad rzeką.

Przyszły deszczowe i burzowe dni. Ten czas jest bardzo męczący dla nas wszystkich. Forest boi się burz. Najpierw szczeka a potem ucieka do domu. Kręci się, nie może znaleźć sobie miejsca, jest niespokojny i nie ma mowy o spaniu. Dopiero kiedy opadnie już z sił zasypia.

W zasadzie od początku lata jest bardzo duża wilgotność. Dawno tak nie było i nie jest to naturalne. Taka sytuacja bardzo wpływa na samopoczucie.

Forest przesypia upalne dni. Jednak też więcej je. Chyba przybrał trochę na wadze. Nie jest to dobre dla jego stawów i na pewno dla ogólnego stanu zdrowia. Pamiętam jednak, że taka sytuacja miała już miejsce. Wszystko wróciło do normy kiedy nadeszły chłodniejsze dni. Wtedy pojawią się dłuższe spacery i większa aktywność. Leki ograniczyliśmy już do 1,5 tabletki. Nie widzę żeby rana się powiększała.

Zauważyłem, że robię coraz mniej zdjęć Forestowi. Muszę nadrobić zaległości.

Znowu deszcze i bardzo duża wilgotność. Większość lata mokra. Rano zawsze idziemy na spacer. Później jest różnie. W nocy Forest śpi przy schodach do domu. Całym ciałem opiera się o pierwszy stopień. Zauważyłem, że czasami jakoś tak dziwnie szczeka. Nie może wydobyć głosu albo dźwięk załamuje się. Ogólnie jest chyba nieźle.

Zbliża się koniec sierpnia. Znowu spotkała mnie przygoda z wydrą. Przez kilka dni nie włączałem pastucha i dzisiaj odkryłem, że nie ma ryb. Zauważyłem też łuski rybie i w kilku miejscach przerwany pastuch. Tak więc moja teoria się sprawdza, że wydra przychodzi pod koniec sierpnia kiedy noce stają się chłodne. Dopiero teraz kojarzę pewne fakty. Ostatniej nocy Forest był bardzo aktywny i dużo szczekał. Być może wystraszył wydrę i stąd przerwany pastuch. W ciszy i w spokoju najprawdopodobniej przeszłaby pomiędzy linkami nie uszkadzając ich. Tak więc znowu zostałem bez ryb.

Pierwszy tydzień sierpnia upłynął pod znakiem poprawiającej się pogody. Jest gorąco ale nie upalnie. Kontaktowałem się z panią Jolą i powiedziała, że mogę zmniejszać dawki leku. Poczekam jeszcze trochę i faktycznie będę ograniczał dawkę bo mija już drugi rok przyjmowania leków przez Foresta. Żaba miewa się całkiem dobrze. Wczoraj poszliśmy na długi spacer po lesie. Widać już początki jesieni. Wczoraj na nowo odkryłem zapach Foresta. Nie potrafię go porównać do czegokolwiek innego.

 wrzesień 20142CF632E0 E46B B2DB 1FB5 7A560F11D9D5

 

Żaba 2014 wrzesień

Pierwszy dzień jesieni. Deszczowy i zimny. Cały czas palę w piecu.

A zatem nastały pierwsze prawdziwe chłody. Pierwsze przymrozki. Forest troszkę odżył. Dzisiaj był taki pobudzony. Na porannym spacerze biegał truchcikiem. Do zagojenia się ranki już niewiele brakuje. Nie wiem jednak czy zdążymy przed zimą. Martwię się jego zdrowiem. Kiedy się podnosi albo kładzie bardzo głośno postękuje. Zupełnie jak człowiek, który – oczywiście w pewnym wieku - próbuje zawiązać sznurowadła. Wieczorami przytula się mocno, zamyka oczy i mocno wciąga powietrze.

Teraz dla odmiany ciepło. Temperatura w nocy 12 stopni. Wieje mocno. Forest schował się za domem i tam śpi w wilgotnej trawie. Przestraszył mnie mocno. W południe jadł kości i coś poszło nie tak. Zaczął się dusić, chwytał powietrze. Coś mu utkwiło w gardle a może między zębami. Trwało to dobre kilka minut. Wreszcie poszedł pić wodę do rzeki i dopiero wtedy się uspokoił.

 

Myślę sobie. Fakt, że jesteśmy sami we wszechświecie jest tak samo  przerażający jak fakt, że nie jesteśmy sami. Orion już się pojawił nad domem.

Po kilkudniowych deszczach nadszedł czas słoneczny i ciepły. Forest nie bardzo zadowolony. Jakieś kłopoty pokarmowe. Nawet nie chodzimy na spacery. Dzisiaj znalazłem kilka kleszczy. Prawie koniec października.

Leczenie trwa dalej. Jest całkiem dobrze. Już tak niewiele zostało. Skóra ładnie się wybarwia.

Przyszły zimne noce. Przymrozki. Jeżeli taka pogoda utrzyma się już na stałe to będą kłopoty z zagojeniem się łapy Foresta. Zimno nie sprzyja gojeniu ponieważ Forest ze wzmożoną aktywnością rozlizuje ranę.

W Bodakach mamy wściekliznę. Zadziwia mnie niefrasobliwość miejscowej ludności. Przypadki choroby nie są zgłaszane.

Myślę, że powodem są lisy. Jest ich bardzo dużo. Zresztą podobnie jak i dzików. To jednak lisy są tymi zwierzętami, które roznoszą wściekliznę.

jack bruce 2005 rah4A3A2267 1918 0906 82A6 7137A9476C06 

Jack Bruce nie żyje – Morning Story

 Wieczory spędzamy razem z Forestem. Często śpi w kuchni a może wie, że jeszcze będę jadł kolację i coś tam będzie dla niego. Widzę, że lubi poprzebywać w cieple. Śpi wtedy strasznie mocno. Jednak większą część nocy spędza na dworze. Dopiero nad ranem przychodzi do domu. Zauważyłem też, że odruch domagania się pieszczot jakby się nasilił. Wykorzystuje każdy moment. Można powiedzieć, że jest nachalny no ale nie agresywny.

Dzisiaj na spacerze patrzyłem na niego jak „człapie”pomału. Pamiętam jak kilka dobrych lat temu nie mogłem za nim nadążyć a teraz role się odwróciły. Czekam na niego czasami aż podejdzie bliżej i będziemy mogli być w stałym kontakcie wzrokowym. To już jedenasty rok.

Po wilgotnych i deszczowych porach nadszedł czas pogody. Jest słonecznie, stosunkowo ciepło jak na połowę listopada. Chodzimy z Forestem na pola za rzekę. To były jego ulubione spacery kiedy mógł nurkować w trawie.

W nocy jest bardzo czujny. Pilnuje, sprawdza. Spaceruje nad rzeką, potem idzie pod garaż i czasami do sąsiadów. To trwa do północy. Potem zasypia.

Spadł pierwszy śnieg. Niewiele. Temperatura w okolicach zera. Generalnie dużo wilgoci i błoto. Wczoraj Forestowi coś dolegało bo popiskiwał parę razy. Dzisiaj byliśmy trzy razy na spacerze. Dużo śpi, często w domu. Zauważyłem na jego ciele dwa guzki. Jeden podobny do tego, który był operowany, drugi inny. Na razie są małe i nie wygląda żeby się powiększały. Niepokoi mnie jednak jego „ksztuszenie się”. Myślę, że ogólnie jest w niezłej kondycji.

Prawie połowa grudnia. Wczoraj i dzisiaj padał śnieg z deszczem. Zrobiło się biało. Forest mniej czasu spędza na dworze. Zmienił mu się trochę rytm dnia. Rano  idziemy na spacer. Potem śpi troszkę na dworze i przychodzi do domu. W domu śpi do południa. Tego nie było wcześniej. Zauważyłem, że więcej czasu poświęca na spanie. Jednak wieczorami jest nadal bardzo aktywny. Zrobiło się mroźno i pewnie wśród zwierząt nastąpiła wzmożona aktywność. Forestowi to zdecydowanie przeszkadza.

To była noc z piątku na sobotę 19-20 grudnia. Obudziłem się około 1.00 słysząc szczekanie a raczej ujadanie Foresta.  Ciężko mi było wstać i odwlekałem ten moment w nieskończoność. Jednak kiedy szczekanie nie ustawało zwlokłem się z łóżka i wtedy usłyszałem jak ktoś dobija się do domu. Zauważyłem młodego człowieka a na drodze przy rzece samochód. Okazało się, że samochód wpadł do fosy no i potrzebna była pomoc. Forest nie przestawał szczekać i robił to ze swego rodzaju zajadłością. Kiedy cała operacja wyciągania samochodu dobiegła końca trochę rozdrażnieni poszliśmy spać.

 

 13

Żaba wrzesień 2014

Rano następnego dnia dowiedziałem się, że w Bartnem w nocy został okradziony sklep. No to jest bardzo ciekawe. Albo niefortunny zbieg okoliczności albo udzieliłem pomocy złodziejom. Forest jednak spisał się dobrze. To znaczy, że Żaba jest w niezłej formie.

Jest nowy rok 2015. Zima jest okropna. Bardzo wieje, w zasadzie każdego dnia. Przyszły też spore mrozy, nawet do -20 stopni. Forest jednak chętnie przebywa w domu. W zasadzie większość dnia i nocy przesypia. Ale myślę, że jest w niezłej kondycji. Widać, że się postarzał, bolą go stawy ale wciąż chodzimy na spacery, chociaż już nie tak dalekie.

 

 12

Żaba wrzesień 2014

W końcu posypało porządnie. Jest koniec stycznia. Od dwóch dni pada śnieg. Forest w dobrej kondycji. Walczy dzielnie z kotem, który próbuje zamieszkać w naszym domu.

Pogoda się ustabilizowała. W nocy lekki mróz a w dzień temperatury dodatnie. Wiatr ucichł. Zbliża się początek lutego. Zaniedbałem trochę czesanie Foresta. Wczoraj odkryłem kilka kołtunów na ogonie. Będę musiał je powycinać bo nie ma mowy o rozczesaniu.

Po cięciu drzewa koło domu zostało pełno trocin. Nie wiedzieć czemu Forest uwielbia to miejsce. Przesypia tam całe godziny. Potem przychodzi do domu oczywiście z trocinami.

W połowie lutego zrobiło się ciepło. Temperatura w nocy nie spada poniżej zera. Zapowiadają przedwiośnie. Forest czasami wygrzewa się na słońcu. W nocy czasami popiskuje ale to chyba wtedy kiedy nie może wstać. Niestety rana się nie zagoiła. Na domiar złego zaczęła się powiększać i w tej chwili nie wygląda to dobrze. Po konsultacji z panią Jolą wracamy do leków.

Przełom lutego i marca to bardzo niedobry czas. Jestem chory, kręgosłup, rwa udowa. Forest rozlizuje łapę coraz bardziej. Widzę, że również bardzo dokuczają mu stawy. Ma kłopoty ze wstaniem, często mruczy i piszczy z bólu. Wczoraj nie chciał spać w domu. Na dworze śnieg i mróz a on całą noc przespał poza domem. Bardzo się martwię. Jutro przyjedzie lekarz.

Często mam wrażenie, że chorujemy razem.

Żaba wrócił do żywych. Pytanie na jak długo. Wiosna, ciepło, to dla niego dobrze.

No to chyba już koniec zimy. Jest ciepło ale to dopiero połowa marca. Zapewne jakieś niespodzianki jeszcze się wydarzą ale póki co jest dobrze.

Forest wygrzewa się wreszcie w wiosennym słońcu. Łapa rozlizana potężnie ale stawy dość dobrze. Rozlizanie łapy nastąpiło pod wpływem bólu stawów. To takie błędne koło kiedy pojawia się już za dużo chorób.

Nadal ciepło ale zbliża się niewielkie ochłodzenie i deszcz. Forest w dobrej formie. Znowu przestawił się z jedzeniem. Teraz przyszła pora na późny wieczór. Syrop zjada bez problemów z mięsem.

Znowu przyszło ochłodzenie. Jest brzydko. Zimno, wietrznie, deszczowo i śniegowo. Dzisiejszej nocy coś się wydarzyło. Kiedy już spałem Forest chciał wejść do domu. Wpuściłem go ale zauważyłem, że coś się wydarzyło. To są podobne zachowania jak podczas burzy czy spadającego śniegu. Pokręcił się po pokoju, położył się ale nie mógł zasnąć. Chciał wyjść więc go wypuściłem. Rano nie widziałem go koło domu. Zauważyłem, że siedzi koło garażu. Przez cały dzień nie przyszedł do domu, nawet na jedzenie. Kiedy zapadł zmrok wyszedłem go poszukać. Był koło garażu przy drodze. Wstał i podszedł do mnie. Pomału przyszliśmy do domu.

Przypomniało mi się, że tak właśnie zachowywał się od małego. Nie chciał wracać do domu.

Musiałem go odszukać i dopiero wtedy mogliśmy wrócić razem.

Tak czy inaczej nie wiem co się wydarzyło. Żadnych śladów, żadnych podejrzeń. Jedyne co mi przychodzi do głowy to pastuch, który był włączony. Jedno jest pewne, że to coś  nastąpiło koło domu.

Koniec świata. Zima w rozkwicie. Śnieg pada i pada. Wszystko przykryte sporą warstwą białego puchu. Nie było tak od dawna a w zasadzie nigdy. Forest nie może doczekać się wiosny i ciepłego słoneczka.

Połowa kwietnia. Brzydko. Przede wszystkim zimno. Deszcz. Czasami śnieg. Ciągle muszę palić. Forest troszkę odżył. Znowu zaczął jeść więcej jak to zwykle gdy mija zima. Bardzo tuli się do mnie. Wykorzystuje dosłownie każdy moment. Rana pomału się zmniejsza. Widzę, że stawy wróciły do normy na ile to możliwe. W czerwcu Forest będzie miał jedenaście lat.

Pogoda nas nie rozpieszcza. Kilka ładnych dni, słonecznych i ciepłych a potem gwałtowne ochłodzenie. I tak w kółko. Jest początek maja a ja ciągle muszę palić w piecu. Forest przesypia już całe noce poza domem. Jest w niezłej formie. Jednak z trudem wstaje i stawy nie dają o sobie zapomnieć. Przesypia całe dnie ale nocą spaceruje po swoim terenie. Maj to okres burzowy. Forest nadal boi się burzy. Poszczekuje i szuka schronienia w domu. Kiedy pada śpi na werandzie.

Bardzo niedobry dzień, 9 maja. Forest o mały włos nie stracił życia. Kierowca cofając nie zauważył stojącego z tyłu Foresta. Dopiero lekkie uderzenie  spowodowało naciśnięcie  hamulca. Żaba rozpłakał się strasznie i szczekając skarżył się całemu światu.

Połowa maja. Brzydko. Chłodne dni a noce wręcz zimne. To chyba będzie taki rok. No cóż co jakiś czas widocznie tak się może zdarzyć. Dla Foresta to jednak dobra pogoda. Przesypia całe noce na dworze w lekkim chłodzie. W dzień wygrzewa się w wiosennym, niezbyt gorącym słońcu. Czeszemy się teraz częściej bo to czas linienia. Oj dużo tego puchu.

Wczoraj spadła budka z małymi szpakami. Niestety jedno zginęło. Czwórka jednak żyje i co najważniejsze rodzice po jakimś czasie podjęli opiekę nad potomstwem.

„Czyli  mogę o tym napisać

Tym ulubionym długopisem

I nie że mam oszczędzać go

Złoty ileś tam kosztował”

Początek czerwca upalny i burzowy. Żaba w strachu. Bardzo ciepło. Rezygnujemy nawet z porannego spaceru. Linienie weszło w decydującą fazę. Czas na nowe, letnie ubranko.

Człapiemy codziennie po drodze. Forest często pije wodę z rzeki. Zauważyłem, że wchodzi do rzeki w innym miejscu niż zwykle. Nie wraca jednak tą samą drogą tylko jakiś czas idzie rzeką a następnie wychodzi na drogę. No i wymyślił. Tak musiałby wracać dobre 100 metrów a dzięki temu, że idzie dalej rzeką oszczędza siły i nie pokonuje zbędnych odległości.

Kiepski czas. Podli ludzie i gówniane problemy.

Forest trochę zaniedbany. Czas budowy. Spędzamy ze sobą mniej czasu. W nocy spał przed domem wygrzewając się na kamieniach. Leżał nieruchomo ale oczami wodził za mną. Kiedy odezwałem się do niego, nieśmiało poruszył ogonem nie zmieniając swojej pozycji. Był to bardzo rozczulający obrazek.

Dzisiaj urodziny Foresta-11 lat.

Początek lipca i potworne upały. W dzień ponad 30 stopni. W zasadzie wychodzimy na spacer raz dziennie, późnym popołudniem. Forest śpi i chowa się w cień. Dzięki temu rana goi się bardzo dobrze.

Trochę deszczu, burze i znowu upały. Nastrój jakby melancholijny.

Upały nadal się utrzymują. Jesteśmy już trochę zmęczeni. Dobrze, że noce są znacznie chłodniejsze.

Bardzo ciężki czas. Już myślałem, że z Forestem nic złego się nie wydarzy aż tu nagle przykra niespodzianka. W zasadzie nic nie wskazywało na to, że przyjdzie czas smutku i cierpienia. Jak zawsze w jego życiu, pojawiły się jakieś rany i przykry ale znajomy mi zapach. A zatem znowu przyplątało się uczulenie. Sytuacja jednak była coraz gorsza. Pewnej nocy Forest w ogóle nie spał, popiskiwał cały czas i szukał jakiegoś kątka na drzemkę. Rano zauważyłem na jego sierści jakieś robaki. Kiedy zacząłem dokładniej oglądać jego futro zauważyłem z przerażeniem dziesiątki wijących się robaków. Wpadłem w przerażenie i zakłopotanie. Ula natychmiast podjęła decyzję o kąpieli i strzyżeniu. Jakieś szybkie kontakty z weterynarzem i walka. To muszyca. Potworne upały doprowadziły do tego, że muchy zainfekowały Foresta  i larwy zaczęły go „zjadać’żywcem. Biedaczysko opadł z siły. Nic nie chciał jeść i spał całymi dniami. Upały ciągle trwały a nad nim gromadziła się chmura much. Wpadliśmy na pomysł aby przykryć go firanką i to zaczęło zdawać egzamin. Wczorajsza noc była dla mnie najcięższa. Nie wiedziałem jaki obrazek zastanę rano. Jednak Żaba nie poddawał się. Chyba będzie dobrze.

Wieczorem zjadł sporo. Trochę grzmi. Forest szczeka. Powoli pojawia się normalność. Znowu zaczął się przytulać.

Nowa rana na drugim biodrze. Jednak zdecydowanie mniejsza. Mam nadzieję, że to już ostatnia. Będzie żył ale przed nami długi czas na gojenie ran. Oj Forest, Forest.

Rano wpadłem w zakłopotanie ponieważ nigdzie nie mogłem znaleźć Foresta. Szukałem wszędzie, chodziłem po drodze, pytałem i nic. Dopiero przez przypadek zobaczyłem go śpiącego pod domem sąsiadów.

Dzisiaj dla odmiany spał w garażu. Dopiero razem z Ulą udało się go przywołać. Jeszcze uczulenie nie wygasło.

Jest ciągle problem z muchami. Robi się cieplej i to nie jest dobre. Dzisiaj zauważyłem jak muchy „nurkują „ w jego sierści.

Poszliśmy późnym wieczorem na spacer. To chyba pierwszy raz od tygodnia.

Upały i burze. Ciągle liże swoje rany. Ale to dobrze bo pozbywa się ropnej wydzieliny. Pomału wchodzimy w okres regeneracji.

Rana na biodrze jest już prawie sucha. Ropa kruszy się i odpada. Kolejny dzień z wysoką temperaturą.

Nie było takiego lata dawno. Upały utrzymują się już bardzo długo. Forest regeneruje się. Powoli odrastają włosy.

 

 stara żaba63E1F23A 2D32 B6F7 607F 9B6E56FB0147

Forest- koniec sierpnia 2015

Nadal upalnie ale noce zdarzają się chłodne. Żaba w dobrej formie. Jutro będziemy się kąpać. Historia jego ran zdaje się nie mieć końca. Stare rany prawie się zagoiły ale obok nich rozlizał sobie nową, dość dużą. Będzie kłopot bo przed zimą się nie zagoi.

Ciągle pogoda dopisuje. Czasami niewielki deszcz. Ciepłe dni ale noce chłodne. Żyjemy spokojnie swoim rytmem. Często się przytulamy. Jest spokój i bezpieczeństwo.

Wrzesień spokojny. W dzień ciepło ale noce chłodne. Kilka dni burzowych. Jutro kalendarzowa jesień.

Dalej człapiemy na spacery. Czasami nawet jak za dawnych lat. Jest czas rykowisk. Ale na Foreście nie robi to wrażenia. W tym roku mamy bardzo dużą ilość popielic. Udało mi się złapać już 17. Czegoś takiego jeszcze nie było. Wypuszczam je daleko od domu.

 popielica 1D8035380 FA0D AF71 0EB1 13C616882BD7

Złapałem już ponad 20 popielic. Coś niesamowitego.

 

 popielica30886F13 A670 FB22 4C72 326AEEE62813

popielica 2C3A6AB60 C60C 59D3 0FC5 15D3B3A985AC

 

Dzisiaj na spacerze mały piesek warczał na Foresta. Żaba odszedł spokojnie. Jest już starym psem.

Koniec października z babim latem. Piękna, słoneczna pogoda i ciepło. Noce jednak już bardzo zimne. Forest śpi często w domu. Zdarza mu się jednak jeszcze przespać całą noc na dworze. Śpi przed domem i niechętnie oddala się w nocy. Myślę, że jest w dobrym stanie. Chociaż pojawiają się ciągle jakieś nowe symptomy starzenia się. Teraz bardzo często zdarza mu się „popsuć powietrze”. Coś z trawieniem, może z wątrobą…

Jest prawie połowa listopada. Przyszło znaczne ocieplenie. Temperatura w nocy powyżej 10 stopni. Trochę częściej chodzimy z Forestem na spacery. Jest ożywiony. Chodzi szybko a nawet biega. Nadal poszczekuje ale czasami głos mu zanika i wygląda to dość komicznie. Jest strasznym pieszczochem.

Spadł śnieg i zrobiło się zimno. Zbliża się koniec listopada. Wszędzie błoto. Forest dużo czasu spędza w domu. Jednak zdarza się, że całą noc prześpi na dworze. Przed domem zapalam światło. Pali się aż do rana. Zauważyłem, że Żaba czuje się bezpieczniej. Kiedy jest zimno, dzika zwierzyna zaczyna pojawiać się częściej. Być może w poszukiwaniu pożywienia. Forest nadal szczekaniem próbuje zasygnalizować swoją obecność. Jest jednak ostrożniejszy i nie oddala się zbytnio od domu.

Połowa grudnia. Po śniegu nie ma śladu. Trochę wietrznie i deszczowo. Zdarzają się jednak dni ciepłe i słoneczne. Któregoś dnia spotkaliśmy na spacerze lekarza Foresta. Zatrzymał samochód i chwilę pogawędziliśmy. Ula zapytała o problemy jelitowo-żołądkowe Foresta. Lekarz uśmiechnął się tylko i powiedział, że być może to kolejne uczulenie na gluten. Ręce mi opadły bo chleb to jego podstawowe pożywienie. Zaczęliśmy kombinować i Ula zrobiła coś w rodzaju placka z kaszy kukurydzianej. Następnego dnia podgrzałem to lekko na smalcu i Żaba o dziwo zjadł z przyjemnością. Minęło kilka dni. Wieczorem zauważyłem, że Forest bardzo agresywnie i długo liże swoja łapę. Zaniepokoiło mnie to. Następnego dnia wiedziałem już, że coś jest nie tak. Lizanie bardzo się wzmogło. Forest przestał jeść, był osowiały. Wydawało mi się, że znowu nastąpiły jakieś nieprzewidziane zdarzenia w związku ze zmianą diety czyli tą nieszczęsną kaszą kukurydzianą. Na łapie zobaczyłem jednak jakieś zmiany ropne. Postanowiłem poprosić lekarza o wizytę. Noc minęła w lekkiej niepewności a następnego dnia przed południem pojawił się lekarz. Zbadał Foresta, pobrał krew i zrobił wymaz. Powiedział, że to pewnie jakaś infekcja ale generalnie nie wiele wiadomo. Serce lekko powiększone i mała arytmia ale do przyjęcia w tym wieku. Mam zadzwonić po południu jak będą wyniki badań.

Zadzwoniłem wieczorem. Badania krwi pokazują stan zapalny i małe kłopoty z krążeniem. Ponieważ wcześniej dostał zastrzyk, który będzie działał dwa dni to po recepty mogę się zgłosić akurat w sobotę.

Forest czuje się lepiej. Trochę zaczął jeść. Na łapie jest jeszcze ropa ale jakby trochę mniej. Byliśmy na spacerze dwa razy. Powoli sytuacja się normuje. Żaba przewraca oczami i macha ogonem.

Dzisiaj jest sobota. Pojechałem do lecznicy. Forest dostał leki na krążenie i antybiotyk. Leków robi się coraz więcej. Łapę liże dalej. Nie podoba mi się jego oddech.

Generalnie jest lepiej. Staram się jakoś sensownie podawać mu leki. Prawdę mówiąc nie wiem czy ta ropna rana się zmniejsza. Trzeba poczekać aż skończy się antybiotyk. Je normalnie a nawet jest bardzo głodny. Jesteśmy na półmetku.

Znowu pogorszenie. Ta ropa mi się nie podoba. Pojawiły się też wymioty. Ale nie takie klasyczne tylko wodniste. Może to przez to, że pije dużo wody. Telefon wieczorny do lekarza  i zaplanowana wizyta w lecznicy jutro rano. Ciekawe jak ja go przewiozę?

No jakoś poszło. Nawet nieźle. Wizyta niezbyt optymistyczna. To tak zwane błędne koło. Forest źle się czuje i dlatego liże łapę. Lekarz mówił, że pies w ciągu jednej nocy potrafi sobie zrobić ranę do kości. Dostaje leki i powiedzmy, że kręci mu się w głowie więc liże łapę. Problem nie jest jednak w lizaniu ale w ogólnym stanie zdrowia. Lekarz powiedział, że Forest poważnie się zestarzał. Najprawdopodobniej ma lekki obrzęk płuc i stąd te wymioty. Ma niewydolność krążenia. Dużo pije bo nerki mogą pracować niewłaściwie.

Wróciliśmy do domu. Forest nie chce jeść. Pije. Nie mogę mu podać leków. Chyba się pogodziłem. Człowiek walczy do pewnego momentu kiedy widzi jeszcze sens i wie, że może pomóc. Potem trzeba się już tylko pogodzić.

Żaba chyba też się pogodził. Może już czas umierać.

Jest ładny wieczór – 19 grudzień 2015. Lekki przymrozek. Niebo usiane gwiazdami. Strumień szumi jednostajnie. Forest śpi na maleńkiej górce. Kiedy podszedłem do niego nieznacznie otworzył oczy i spojrzał na mnie. Westchnął i przytulił się do ziemi. To jest jego dom. Rzeka, łąka i lekki przymrozek. Oj Forest, Forest.

Rano wstałem z niepokojem. Żaba spał przed domem. Już drugi dzień nie zjada posiłku. Troszkę pije. Wymioty ustąpiły. Jest słaby. Czasami nawet nie otwiera oczu. Zapada zmrok i powoli robi się ciemno.

 

Poranek poniedziałkowy nie przyniósł nic szczególnego. Żaba spał nad rzeką. Nie otwierał oczu. W południe zauważyłem jednak, że poszedł do rzeki napić się wody. Podaliśmy mu leki. Nic nie chce jeść ale masło orzechowe jakoś przełknie. Przyjechała Ania ale nie widziałem w nim jakiejś reakcji. Pogoda dopisuje. Jest w miarę ciepło i bezdeszczowo. Martwię się zmianą pogody bo Forest w ogóle nie przychodzi do domu. Wieczorem jednak nas mile zaskoczył bo usłyszeliśmy skrobanie do drzwi. Przyszedł bo okazało się, że pada deszcz. Pospał trochę w domu i położył się na werandzie. Ula walczy bardziej za niego niż on sam.

Minął kolejny dzień. Forest dalej nic nie zjada. Pije. Chodzi do rzeki. Dzisiaj spał jakby mniej. Często się rozglądał, patrzył na świat. Pojawiła się w jego spojrzeniu jakby ciekawość. Niewiele to jednak oznacza.

W wigilię zaczął jeść. Całkiem sporo. Bardzo dużo pije. Lizania jednak nie odpuszcza. Może trochę mniej. Można powiedzieć, że wrócił do świata. Wszelkie odruchy i nawyki powróciły.

To już drugi raz zwalczył chorobę. Można powiedzieć, że wymigał się ponownie. Jest jednak bardzo starym psem. I tak jak powiedział lekarz, że głównie chodzi o to aby zapewnić mu komfort życia.

Jest słaby albo lekko otumaniony przez leki. Czasami chwieje się i mam wrażenie, że zaraz się przewróci. Jednak nic nie jadł przez tydzień. To musiało go bardzo osłabić. Przecież nie jest młody.

Jest dobrze. Na ile może być dobrze. Nawet poszczekuje wieczorami. Przyszły duże mrozy. Jutro Nowy Rok. To wszystko jest bardzo chwiejne. Wszystko może znowu powrócić. W jakimś sensie oswoiłem się i pogodziłem z jego odejściem. W pewnym momencie nie ma innego wyjścia. Wszystko co można zostało zrobione. Jakoś dziwnie ropieją mu oczy.

Zbliża się lekkie ocieplenie. Widzę, że ma kłopoty z oddychaniem. Jednak nadal chodzimy na spacery. Najgorzej jest pod górę. Je trochę mniej ale to akurat dobrze dla jego stawów. Wieczorem przychodzi na pieszczoty, chce się pożegnać przed spaniem. Nie trwa to tak długo jak kiedyś. Pokornie odchodzi i kładzie się na swoim kocu. Zasypia.

Jest nieźle. Ale łapa bardzo brzydka, chociaż pomału się polepsza. Spore  mrozy. Dzisiaj Forest był bardzo żwawy. Na spacerze lekko truchtał. Jest jednak spora niepewność bo nigdy nie wiadomo co przyniesie następny dzień. Kiedyś bardzo kulał na przednie łapy i nie wiedziałem dlaczego. Potem zorientowałem się, że być może przewrócił się na lodzie bo było potwornie ślisko. Tak czy inaczej można powiedzieć, że każdy następny dzień jest w jakimś sensie darowany. Żyjemy w lekkiej niepewności.  

„No jasne, każdy by chciał żebyś był,
co to w ogóle za pytanie?”

Luty jest bardzo ciepłym miesiącem. Dawno tak nie było. Często jednak mocno wieje i leje. Śnieg stopniał i Forest jest rozczarowany. Pozostała do picia woda. Jest nieźle.

 

 

14

Forest luty 2016

 

15

Forest kwiecień 2016

Dosyć ciepło ale noce mroźne, nawet bardzo. Przyleciały szpaki. To prawie dwa tygodnie wcześniej niż w ubiegłym roku.

Bardzo ciężko jest ustalić ilość posiłków dla Foresta. Jest już stary i dlatego jest cały czas głodny. Zbyt duże ilości jedzenia skutkują jednak problemami trawiennymi. Na razie jest w miarę dobrze ale bywają też gorsze momenty. Czekamy na prawdziwe ciepło. Mam nadzieję, że to już niedługo.

Pogoda nas nie rozpieszcza w tym roku. Wydawało się, że wiosna będzie o wiele wcześniej no i w zasadzie jest. Tyle tylko, że jest zimno, czasami deszczowo a nawet śniegowo. Mało ciepła, mało słońca.

Forest jakoś daje sobie radę. Przejawia sporą aktywność nocami. W dzień raczej śpi a kiedy jest słońce wygrzewa się. Nie zauważyłem żeby kłopoty z sercem się pogłębiały. Jednak czasami oddech Foresta jest bardzo ciężki, to tak jak brakuje komuś powietrza.

Za kilka dni kalendarzowa wiosna. Gdyby pogoda się ustabilizowała to dla nas byłoby dobrze.

Wiosna chyba rozgościła się na dobre. Pomału pogoda się stabilizuje i co najważniejsze jest ciepło. Przez kilka dni Forest spędza już noce na dworze. Teraz przyszła pora na czesanie. W tym roku wszystko o wiele wcześniej. Łapę liże dalej bez opamiętania ale rany goją się pomału i wygląda to całkiem nieźle. Znowu zaczął jeść raz dziennie, wieczorem. To dobrze dla jego stawów.

Całkiem niedaleko od nas widziano samotnego wilka. Był spory ale wychudzony. Ciężki jest los samotnika.

Zima nie chce się z nami na dobre pożegnać. Aura jest jeszcze kapryśna. Znowu przyszło ochłodzenie. W dodatku burzowo i deszczowo. Forest jak zawsze boi się grzmotów i błyskawic. Nie podoba mi się jego oddech. Coś mu przeszkadza, nie może odkaszlnąć. Męczy się szybko. Bywają jednak i lepsze momenty. Ogólnie wydaje mi się, że komfort jego życia jest dobry.

Kończy się kwiecień. Brzydko a przede wszystkim zimno. Zastanawiałem się jak znacznie zmieniło się życie Foresta . Większość dnia i nocy przesypia. To dobrze ponieważ wtedy jego oddech jest spokojniejszy i równy. Jego chód jest chwiejny, niepewny. Czasami potrafi się potknąć a nawet przewrócić. Jednak jest w nim jeszcze wola życia. Instynkt nakazuje mu wieczorami szczekać, chodzi do rzeki napić się wody. Przychodzi na pieszczoty.

Wydaje mi się, że powoli chudnie pomimo stałej ilości jedzenia a boki stają się zapadnięte.

Maj jest bardzo ciepły a nawet gorący. Często jednak jest burzowo. Forest mało chodzi i bardzo ciężko oddycha. Dopiero w nocy staje się bardziej aktywny. W dzień zasypia w chłodzie za domem. Śpi bardzo mocnym, głębokim snem. Pomimo swojego wieku jest nadal pięknym i dumnym psem. Zauważyłem, że nie ma kleszczy, pojawiło się oddychanie brzuszne a to zły znak.

Jest 4 lipca 2016 roku. Ostatnio stan zdrowia Foresta się pogorszył. Coraz ciężej mu oddychać. Często zatrzymujemy się na spacerach. 28 czerwca skończył 12 lat.

Noc była bardzo ciężka. Ula opiekowała się nim dzielnie. Był bardzo niespokojny, nie mógł znaleźć sobie miejsca.

Rano nie mogliśmy go odszukać. Był psem wolnym a takim psom zdarza się ostatnia wędrówka na spotkanie śmierci w samotności. Wreszcie ktoś nam  powiedział, że widział go we wsi. To trochę dziwne bo od dawna tam nie chodził. Znaleźliśmy go leżącego przy drodze. Kiedy podszedłem do niego zrozumiałem, że znowu mamy problem z muchami. Zabraliśmy go do domu. Ula tak jak kiedyś ostrzygła go i wykąpała. Ja pojechałem do lekarza. Dostałem dwa zastrzyki. Jego oddech się pogorszył i postanowiliśmy poprosić lekarza aby go obejrzał.

Wygląda na to, że Forest tym razem nie przeżyje. Jego wędrówka chyba dobiegła końca.

Przestał jeść i co gorsza nie pił. Widać było, że jest bardzo słaby. Oddech stał się gwałtowniejszy i bardziej świszczący. To tak jakby chciał schwytać powietrze. W płucach  coś chlupało. Lekarz przyjechał wieczorem i w zasadzie wiele się wyjaśniło. Powiedział, że raczej to już koniec ale da mu jeszcze czas do rana. Zrozumieliśmy, że muchy nie są problemem ale Forest umiera i one to wyczuwają. Powstał problem z termoregulacją i oddychaniem a ma to związek z pogodą. Jedno wyklucza drugie. Jedno się poprawia, drugie się pogarsza. Leżał spokojnie nad rzeką i oddychał świszcząco. Czasami się uspokajał. Widać było, że gaśnie. O godzinie 23 padliśmy. W nocy budził mnie jego oddech. Wstałem o godzinie 5. Był spokojniejszy, wyciszony. Pysk lekko rozchylony, oczy smutne i  przymrużone. Kiedy pogłaskałem go po głowie, zauważyłem jak lekko poruszał ogonem. Coś strasznie ścisnęło mi gardło. Zacząłem płakać. Spał spokojnie. Odszedł o godzinie 7 rano 5 lipca 2016 roku w wieku 12 lat.

Pochowaliśmy go z Ulą w miejscu, w którym odchodził, nad rzeką w chłodzie i szumie strumienia. Był bardzo wymagającym psem i oczekiwał od człowieka całkowitego oddania. Nawet nie mogliśmy cieszyć się koncertem Black Sabbath ponieważ wszystkie nasze uczucia smutku zostały skierowane na niego.

Tak oto dobiegła końca moja przygoda z moim psem Forestem. Nigdy Cię nie zapomnę.

 

16

 

Forest maj 2016